Skip to content

Ostatnie wpisy

Kilka lat bez muzyki

< p style=”text-align: justify;”> Nie wiem, co było pierwsze: moje samopoczucie, które trudno podsumować jakąkolwiek muzyką, czy to brak muzyki wywołał samopoczucie, które najlepiej określić słowem „blokada”. Dzisiaj podkradłam Krzyśkowi jego super słuchawki i wzięłam do pracy.

Wracam do żywych

< p style=”text-align: justify;”> Pewnie za kilka lat spojrzę na 2017 i 2018 rok, jak na dziwaczny okres, który nie zmieści się do żadnej szufladki. Z jednej strony, w tym czasie wydarzyło się wiele bardzo dobrych i ważnych dla mnie

Przemijalnia

< p style=”text-align: justify;”> Jest taka całkiem wesoła piosenka Touch and go „Life’s a beach”. Jej tekst składa się z trzech dwulinijkowych wersów: < p style=”text-align: center;”> A wave hello A wave goodbye The

Pani Krystyna. Pani Agnieszka

< p style=”text-align: justify;”> Był rok 1997. Do rodzinnej kolacji szykowała się czteroosobowa rodzina. Przystojny, lekko szpakowaty pan w okolicach czterdziestki, dwie głośne córki i ona. Dostojna, normalnie piękna, z lekko uniesioną brwią, dobrze

7 ważnych wniosków, które wyciągnęłam w 2017

< p style=”text-align: justify;”> Miałam robić podsumowanie, chciałam wrzucić nawet masę zdjęć z wielkiej metamorfozy naszego mieszkania, która oprócz gigantycznej pracy budowlano-remontowej, była też dużym wydarzeniem życiowym o naturze symbolicznej. No, ale nie zrobię podsumowania, bo już

Grudzień

< p style=”text-align: justify;”> Śpimy. Jest ciemno. W środku nocy nasz pies wygrzebuje się spod kołdry i zaczyna ujadać. Robi tak, gdy coś nieoczekiwanego dzieje się za drzwiami. Próbuję uruchomić zaspany mózg i przypomnieć sobie, czy z kimś

4km2 świata czyli moje Zabrze

< p style=”text-align: justify;”> Dzisiaj będzie dużo oglądania. Jak pewnie mogliście już gdzieś tu zobaczyć, lubię robić zdjęcia, a jeszcze bardziej lubię je oglądać. Miałam ogromne szczęście, że dziś znalazłam blog, na którym pan Rafał Bigda

Krótki list do Was

< p style=”text-align: justify;”> Cześć Wam, czytelnicy i czytelniczki bloga. Piszę ostatnio straszliwie rzadko, ale bynajmniej nie dlatego, że straciłam serce do pisania, czy do bloga. W ostatnim czasie w moim życiu działo się sporo i wydarzyło się bardzo wiele

Jeśli jesteś singlem i masz słaby dzień

…i dziś wyjątkowo cierpisz z tego powodu, pozwól, że Cię pocieszę. Są takie weekendy, na które się pary umawiają. Słuchaj, w ten weekend nie pracuję, więc niczego nie planuj. Będziemy siedzieć w domu i odpoczywać. Zgadzasz się, bo daaaawno nie mieliście podobnej

Boże, daj mi sobotę z 2000 roku

Siedemnaście lat temu był 21. października i też była sobota. U mnie w domu w soboty wstawało się przed 9:00. Na kuchennym blacie już stały torby z zakupami na weekend. Świeże pieczywo, warzywa, mięso, jarzyna na rosół, trochę słodyczy,

Wszyscy jesteśmy tak samo beznadziejni

Przepraszam za tytuł, ale dzisiaj musiało mi się ulać. Bo mam dość. Coraz częściej myślę o tym, żeby pozbyć się komputera i wszystkich aplikacji, które sprawiają, że przeładowuję się codziennie treścią, której nie chcę spożywać. Chociaż to jeszcze nie jest najgorsze,

I jeszcze to kocham, i to też

Są takie dni jak ten, w które muszę sobie przypominać, co w życiu jest najważniejsze. To wszystko niby jest takie oczywiste, a jednak bardzo łatwo się pogubić. I uwierzyć, że ta codzienna pogoń jest niewiele warta. Dziś przypominam sobie,

Dzień dobry, tu policja

Nie jestem z tych osób, którym wydaje się, że gdy ich przez tydzień nie ma, to w kilkudziesięciu tysiącach domów w Polsce panuje niepokój i poruszenie, które po miesiącu przeradza się w mocny dyskomfort. Kiedy nie piszę, głównie odpisuję na maile, rozmawiam z Czytelnikami, a gdy uporam

Ewa i jej coming out

W ubiegłym tygodniu mogliście przeczytać tekst Idź na terapię. Nie odwalę tej roboty za Ciebie, w którym mówiłam o tym, że jestem zmęczona listami, w których (po wcześniejszej korespondencji) czytelnicy upierają się, że z depresją poradzą sobie sami, albo, że terapia im nie jest potrzebna.

Obsikane kwiatki

W niedzielę po raz pierwszy odkąd mieszkam w Warszawie odwiedziła mnie moja Mama. Po raz pierwszy nie towarzyszył mi tej wizycie lęk, ani obawa przed krytyką (porządku, czystości, stanu). Z jednej strony, obiektywnie rzecz biorąc nie ma tu czego krytykować, ale z drugiej –

Home office

Jestem z rocznika 1986. Trochę mi się udało żyć za komuny, ale nie na tyle długo, by specjalnie pamiętać kartki czy brak towaru na półkach. Pamiętam podróże Maluchem nad morze, chodzenie na targ, paczki od cioci z Efu*.  To, co jednak z tamtych czasów wryło