<
p style=”text-align: justify;”>
Miałam robić podsumowanie, chciałam wrzucić nawet masę zdjęć z wielkiej metamorfozy naszego mieszkania, która oprócz gigantycznej pracy budowlano-remontowej, była też dużym wydarzeniem życiowym o naturze symbolicznej. No, ale nie zrobię podsumowania, bo już za późno, a poza tym, mam wrażenie, że ostatnio każdy wpis jest pewnego rodzaju podsumowaniem i trochę nie chce mi się po raz kolejny pisać o tych samych rzeczach.
<
p style=”text-align: justify;”>
Wydarzenia wydarzeniami, ale ważniejsze są wnioski, które się z nich wyciąga. Dlatego postanowiłam miniony rok podsumować najważniejszymi przemyśleniami, jakie pojawiły się w mojej głowie pomiędzy styczniem, a grudniem 2017 roku.
<
p style=”text-align: justify;”>
1. Czasem nie warto osobiście poznawać swoich autorytetów
<
p style=”text-align: justify;”>
To bolesna lekcja wyciągnięta po kilku spotkaniach z osobami, w które latami byłam wpatrzona jak w obrazek. Latami ceniłam na przykład pewnego znanego pisarza, o którym można uczyć się w szkołach i na studiach. Przecierał szlaki młodszym pokoleniom, łamał schematy, napisał kilka niesamowitych książek i wyciągnął na światło dzienne wiele niezwykłych i szokujących spraw. Na spotkanie z nim leciałam jak na skrzydłach – czego się dowiem? Co jeszcze uda mi się dostrzec w tak niezwykłej postaci? Czy uda mi się z nim porozmawiać? Spotkań było kilka i nie przebiegały one w miłej atmosferze. Nagle ten wielki człowiek z mojego ołtarza, stał się zgorzkniałym, marudnym, zarozumiałym typkiem skupionym na jakichś absolutnych pierdołach, o których nie chcesz rozmawiać ze swoim autorytetem.
<
p style=”text-align: justify;”>
Przez kilka miesięcy patrząc na jego książki na regale, miałam nieprzyjemne uczucie rozczarowania i czułam się nawet lekko oszukana, jednak udało mi się sobie samej wytłumaczyć, że idol to też człowiek i to jaki jest w życiu prywatnym, wcale nie umniejsza jego zasługom w dziedzinie, w której się specjalizuje.
<
p style=”text-align: justify;”>
Nie była to jedyna osoba, z którą miałam podobne doświadczenia i teraz dziesieć razy zastanawiam się zanim zdecyduję się na spotkanie mogące zweryfikować moje zachwyty nad czyimiś osiągnięciami.
<
p style=”text-align: justify;”>
2. Odkrycie, że nasi bliscy są przede wszystkim ludźmi, a ci nie są nieomylni
<
p style=”text-align: justify;”>
Nie mówię, że w każdej, ale w wielu rodzinach są różne historie, a te generują różne układy, stosunki oraz stanowiska wobec pewnych spraw. No i zazwyczaj mamy to samo zdanie, co nasi najbliżsi – nawet nie próbujemy poznać argumentów drugiej strony oraz zastanowić się nad ich słusznością.
<
p style=”text-align: justify;”>
Miniony rok minął mi na rozłożeniu sobie na części pierwsze pewnych układów i spojrzeniu na tę samą sprawę z różnych perspektyw. Taka analiza potrafi być bardzo oczyszczająca i przynosząca ulgę – nagle nikt nie jest czarny lub biały, nie ma obiektywnego zła, ale jest za to kontekst, który dużo zmienia. W 2017 roku uwolniłam się od niepotrzebnego uczucia żalu.
<
p style=”text-align: justify;”>
3. Internetowe wampiry energetyczne zatruwają ci życie
<
p style=”text-align: justify;”>
Myślę, że każdy ma lub miał w swoim życiu kogoś takiego, od kogo nie potrafi się uwolnić, choć bardzo by chciał. Była miłość, toksyczny rodzic, trudny przyjaciel, kłopotliwa osoba z pracy. Czujemy się zmęczeni na samą myśl o tej osobie i właściwie zmęczeniem możemy nazwać cały zestaw uczuć, jakie mamy do tej osoby.
<
p style=”text-align: justify;”>
Podłoże takiej znajomości może być bardzo różne, ale wspólnym mianownikiem jest to, że taka osoba zazwyczaj nas czymś obarcza, osacza, nie pozwala być sobą, tłamsi, wykorzystuje i niewiele daje od siebie. Wpędza za to w poczucie winy za każdym razem, gdy próbujemy się od takiej osoby uwolnić.
<
p style=”text-align: justify;”>
Zauważyłam w ubiegłym roku, że energię można zatruwać również wirtualnie. W dobie social mediów, relacjonowania życia i followowania obcych sobie osób nietrudno o to, by trafić na kogoś, kto swoim przekazem zamęczy nas doszczętnie i wywoła frustrację.
<
p style=”text-align: justify;”>
Zasada jest prosta: nie chcesz odczuwać negatywnych emocji – nie otaczaj się nimi. Nie słuchaj negatywnych ludzi, ich frustracji, nie baw się w hejtowanie, nawet jeśli dotyczy to „prześmiesznych” sióstr Godlewskich, z których śmieje się cała Polska, więc wydaje ci się, że jest to uzasadnione. Nie musisz się w to bawić. Nie musisz się na to wystawiać, ścigać, porównywać. Wystarczy się odciąć, a w social mediach to łatwiejsze, niż myślisz.
<
p style=”text-align: justify;”>
4. Nie mam ochoty na interesowne znajomości, niezależnie od tego kim jest ten znajomy
<
p style=”text-align: justify;”>
2017 rok to rok pozbywania się ze swojego codziennego życia osób, które mają mój numer tylko po to, by zadzwonić do mnie z jakimś interesem. I żeby nie było – nie odcinam się od osób, które czasem o coś proszą – sama korzystam z pomocy innych ludzi i uważam, że to świetna sprawa móc sobie nawzajem pomagać. Mówię o osobach, z którymi znajomość generalnie polega na tym, że oni zazwyczaj czegoś chcą, lub mają w spotkaniach z nami jakiś interes.
<
p style=”text-align: justify;”>
Coś załatwić, coś pożyczyć, coś podesłać, przedstawić komuś, polecić, sprzedać newsa, wybadać teren lub temat, powołać się na znajomość i takie tam. Litania jest długa. Są też ludzie, którzy umawiają się na spotkania po to, by po prostu przez kilkadziesiąt minut mieć publiczność.
<
p style=”text-align: justify;”>
Te klimaty to nie moja bajka.
<
p style=”text-align: justify;”>
5. Najlepsze i najgorsze historie pisze życie
<
p style=”text-align: justify;”>
Brzmi jak banał, ale banały zazwyczaj są prawdziwe. To gorzkie odkrycie minioneogo roku, które jednocześnie niesamowicie mnie fascynuje. Poznałam jakiś czas temu kilka osób, które nie mieszczą się absolutnie w żadnych ramach, choćbyśmy się bardzo starali. Są w tym gronie postaci pozytywne, których siła i determinacja jest wręcz baśniowa i niesamowicie inspirująca, ale są też ludzie, których nie wymyśliłby bardzo płodny scenarzysta thrillerów. Naprawdę.
<
p style=”text-align: justify;”>
6. Nie ma takiego powodu, w imię którego powinieneś znosić czyjeś karygodne zachowanie
<
p style=”text-align: justify;”>
Są ludzie, którzy w wyniku pewnych życiowych wydarzeń, predyspozycji, niskiego poczucia wlasnej wartości i kompleksów, odbijają sobie te wszystkie rzeczy w relacjach z innymi ludźmi. I może zdarzyć się tak, że zderzysz się kiedyś z taką osobą na którejś ze swoich życiowych ścieżek. W tym roku zaliczyłam takie zderzenie. Jego skutkiem były spocone ręce, ścisk w żołądku i permanentny niepokój przez kilka tygodni. Próbowałam jakoś wyjść z tej sytuacji – zaznaczyć granice, sprzeciwić się pewnym zachowaniom, jednak nic to nie dało, a rada „zamknnij oczy i myśl o Anglii” to rada, której nie jestem w stanie zaakceptować, więc po prostu oficjalnie odmówiłam kontaktu z tym człowiekiem. Podziałało. Polecam!
<
p style=”text-align: justify;”>
7. Nie bój się bardzo trudnych rozmów i daj trudnym sprawom czas
<
p style=”text-align: justify;”>
Ta rada dotyczy wszystkich osób, którym się wydaje, że pewne rzeczy są już przesądzone, przegrane i boją się konfrontacji ze ścianą. W relacjach międzyludzkich bardzo rzadko możesz trafić na naprawdę solidny mur, a i tak przecież kropla potrafi drążyć skałę. Nie atakuj, nie dramatyzuj – po prostu rozmawiaj. Jeśli rozmowa sama w sobie stresuje, zarzuć czasem temat, daj rozmówcy czas się na nią przygotować. Każda relacja z bliskimi to żywa tkanka, którą można modyfikować, stymulować i pielęgnować. Wystarczy odsunąć na bok lęki i spróbować. Będziecie zadziwieni, jakie rzeczy mogą wyniknąć z tak ważnych rozmów.
<
p style=”text-align: justify;”>
Życzę Wam, by ten ledwie kilkudziesięciogodzinny rok przyniósł same dobre rzeczy, odkrycia i doświadczenia, które Was zbudują na resztę życia.
<
p style=”text-align: justify;”>
Wszystkiego dobrego!
<
p style=”text-align: justify;”>
Posłuchaj tekstu:
<
p style=”text-align: justify;”>
<
p style=”text-align: justify;”>