Skip to content

Jeśli ktoś czekał na dłuższy tekst – muszę go rozczarować. Dzisiaj za to poproszę Was o wytłumaczenie mi jednej rzeczy, która już po raz kolejny (w moim jeszcze nie tak długim życiu) ma miejsce. I choć zdarza się dość rzadko, albo rzadko jest tak wyraźna, to tym razem widać ją jak na dłoni.

Chodzi o nagle pojawiające się trendy w muzyce, co ja jednak wolę nazywać prawie plagiatem.

Chodzi mi o sytuację, w której ktoś wypuszcza piosenkę wyróżniającą się  z tłumu swoją niewątpliwą innością, a ta z kolei sprawia, że utwór staje się popularny. Mijają dwa miesiące i nagle bam! Słyszysz w RMF Maxxx (czy innej bardzo popularnej stacji), piosenkę będącą kalką tego hitu sprzed kilku tygodni.

Mówiąc kalka, mam na myśli ten sam typ piosenek, które puszczają w hipermarketach. Stoisz przy warzywach i jesteś pewien, że to Britney Spears w jakiejś instrumentalnej wersji, ale po chwili się orientujesz, że to jednocześnie jej piosenka i nie jej piosenka, bo dosłownie kilka nut zostało pozamienianych miejscami. Pytanie brzmi: po co?

Dobra, żeby nie być gołosłowną, pokażę Wam o co mi chodzi. 

Jakiś czas temu, kilkanaście miesięcy temu wyszła ta piosenka:

Jest fajnie – fajna muzyka, fajny tekst, coś nowego się dzieje poza nową Rihanną, Sylwią Grzeszczak, Avicii i Pitbull. Zauważają to kolesie z One Republic i powstaje to:

No kurczę, od pierwszych taktów chce mi się śpiewać “one day baby we’ll be old” zamiast tekstu “Counting stars”. Melodia łudząco podobna, styl całej piosenki też. Mam wrażenie, jakby ktoś zrobił dwie wersje tego samego pliku i wysłał dwóm artystom do wykorzystania. A trzeci siedział gdzieś niedaleko i odgapił pomysł.

Nie wiem co mnie tak naprawdę w tym wkurza – czy to, że ktoś ogrywa jeden i ten sam numer, czy, że odcina kupony od czyjegoś dzieła, albo, że po prostu nie robi nic fajnego, tylko odtwórczego. Być może to coś takiego jak neonowe kolory w modzie – nigdy ich nie było, nagle są wszędzie i za chwilę przeminą, ale od muzyki, jakoś tak, mam trochę większe oczekiwania, niż zżynanie pomysłów.

No, bo kurde, są bardzo podobne, nie?