Dostosuj preferencje dotyczące zgody

Używamy plików cookie, aby pomóc użytkownikom w sprawnej nawigacji i wykonywaniu określonych funkcji. Szczegółowe informacje na temat wszystkich plików cookie odpowiadających poszczególnym kategoriom zgody znajdują się poniżej.

Pliki cookie sklasyfikowane jako „niezbędne” są przechowywane w przeglądarce użytkownika, ponieważ są niezbędne do włączenia podstawowych funkcji witryny.... 

Zawsze aktywne

Niezbędne pliki cookie mają kluczowe znaczenie dla podstawowych funkcji witryny i witryna nie będzie działać w zamierzony sposób bez nich. Te pliki cookie nie przechowują żadnych danych umożliwiających identyfikację osoby.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Funkcjonalne pliki cookie pomagają wykonywać pewne funkcje, takie jak udostępnianie zawartości witryny na platformach mediów społecznościowych, zbieranie informacji zwrotnych i inne funkcje stron trzecich.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Analityczne pliki cookie służą do zrozumienia, w jaki sposób użytkownicy wchodzą w interakcję z witryną. Te pliki cookie pomagają dostarczać informacje o metrykach liczby odwiedzających, współczynniku odrzuceń, źródle ruchu itp.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Wydajnościowe pliki cookie służą do zrozumienia i analizy kluczowych wskaźników wydajności witryny, co pomaga zapewnić lepsze wrażenia użytkownika dla odwiedzających.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Reklamowe pliki cookie służą do dostarczania użytkownikom spersonalizowanych reklam w oparciu o strony, które odwiedzili wcześniej, oraz do analizowania skuteczności kampanii reklamowej.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Skip to content

Wczoraj slużbowo byłam na tak zwanym evencie. W samo południe, w centrum stolicy, w modnym miejscu. Miałam przyjść, pokręcić się, pooglądać, porobić zdjęcia, zrobić relację i pójść do domu.
Poszłam tam sama, praktycznie nikogo nie znając, a przyznam szczerze, że stanie w tłumie w samotności i czekanie, aż coś zacznie się dziać, nie jest moją ulubioną czynnością. W pewnym momencie zaczęłam czuć się mniej nieswojo, bo zaczęlam zauważać znajome twarze. Twarze celebrytów.
W południe zazwyczaj jestem po porannej kawie i śniadaniu, ale celebryci byli najwyraźniej po wizycie u stylistki, makijażystki i fryzjera. Przez moment poczułam się nawet przytłoczona tą glamurnością, ale potem zobaczyłam te same zbłąkane spojrzenia, to samo poszukiwanie znajomych twarzy, to samo stanie w kącie, gdy jeszcze nie przyszedł nikt znajomy.
Wiem, że mówię teraz straszliwe banały, ale jest coś takiego w nas, że mamy jakieś takie poczucie bycia ulepionym z gorszej gliny, niż ściankowi bywalcy. Obserwując ich fryzury, makijaż, ubrania, perfekcyjnie opalone i wymodelowane ciała, dopisujemy sobie bajkę o swojej przaśności i przeciętności, oraz o szczęśliwym i nieskazitelnym życiu bohaterów z Pudelka. Oba założenia są błędne. 
Mogłaby być tu jakaś finezyjna i zgrabna pointa, ale uznajmy, że morał z tej historii jest jeden: wszyscy jesteśmy tacy sami.