Skoro miałam czas na tyle wpisów o gorzkim lub słonym smaku, dziś będzie coś słodkiego, przyjemnego i gładkiego, niczym krem na torcie. Odkąd przeskoczyłam w tryb zdrowego odżywiania, bardzo często na myśl przychodzą mi porównania związane z jedzeniem. Proszę wybaczyć. A więc dziś będzie o mężczyznach i ich wspaniałej powierzchowności.
Niedawno mój blogowy znajomy Pan K. pisał o cechach kobiet, które mężczyźni cenią sobie najbardziej. Postanowiłam ten temat ująć nieco inaczej i tym razem skupić się także na pięknych cechach zewnętrznych. Bo umówmy się, że łady wygląd w połączeniu z fajnym wnętrzem, to coś czym nie sposób wzgardzić. Ale, że gusta są bardzo różne, będę dziś mówić o tych cechach, na które ja zawsze najbardziej zwracam uwagę.
1. Nos
Bez żadnych podtekstów i bzdur o tym, że jaki nos, takie wiadomo-co. Nos jest dla mnie najważniejszą częścią twarzy. Nie wiem skąd mi się to wzięło, ale odkąd pamiętam, na nos zwracałam i zwracam największą uwagę. Nie mam jakichś ulubionych typów, ale nos po prostu musi pasować. Mieć fajny kształt, być raczej większy, niż mniejszy, proporcjonalny i grać główną rolę. Każdy kształt nosa może być atrakcyjny, jeśli ma dobre proporcje (no, może prócz bokserskiego). Właściciele ładnych nosów to na przykład: Marcin Dorociński, Rene Redzepi, Pontus Winnberg, Gabriel Audry, Josh Holloway i Jack Gyllenhaal.
2. Dłonie
Zadbane. Nie muszą być gładkie, bo często praca i zainteresowania mogą wpływać na nie zdecydowanie wyniszczająco, ale ładne smukłe dłonie, z niepogryzionymi i czystymi paznokciami, to coś pięknego. A jeszcze jak na wierzchu tych dłoni są żyły…
3. Wystający spod rękawka fragment ramienia
Nie chodzi o wielkie bicepsy mięśniaków i napakowanych osiłków. Chodzi o ten mały, delikatny i przepiękny fragment męskiego ciała, który pokazuje że ze sportem się pan nie pogniewał, ale też, że istnieją na świecie inne rozrywki, niż wizyty na siłce i jedzenie kurczaka z ryżem.
4. Brwi
Najważniejsze, żeby były dwie, a nie jedna. To, żeby miały kształt, nie zarastały oczu, żeby nie były poczochrane, to kwestia drugorzędna. Najważniejsze, żeby wyrażały emocje. Nie od dziś wiadomo, że najpiękniejsze brwi, to brwi skupione, strapione lub lekko groźne.
5. Kolana i łydki
Żeby były w sam raz. Wysportowane, ale nie za bardzo, żeby łydki nie przypominały napełnionych wodą bukłaków, a kolana były raczej kościste, niż miękkie jak goloneczka. Wiem, że to pobożne życzenia, ale naprawdę większość mężczyzn w tej kategorii wypada raczej lepiej, niż gorzej.
6. Plecy
Znów: żadne plecy, które sugerują problemy z podcieraniem pupy, ale takie, które są synonimem słowa: bezpieczeństwo. Takie, za którymi się można schować, ale też takie które się z przyjemnością głaszcze, albo obejmuje.
Do listy mogłabym jeszcze dopisać buty, ale to ciuch, a nie integralna część mężczyzny. No i zegarek, bo uwielbiam facetów noszących zegarki, a że jestem totalną ignorantką w kwestii marek, zapewne nie odróżniłabym zegarka za 9zł (sama noszę) od zegarka za kilka tysięcy. But zaś winien być sportowy, bądź nonszalancko elegancki.
Reasumując: popełniłam właśnie najbardziej powierzchowny i hormonalny wpis w historii tego bloga, a do mojego notesu ląduje notatka o tym, by w pewnych częściach cyklu, nie pisać o mężczyznach. Niemniej, muszę Was spytać: na co zwracacie uwagę u ludzi, którzy się Wam podobają?
PS.
Pani Cecylio, bardzo serdecznie pozdrawiam!