To, że dziś prostestuję nie oznacza, że jestem za aborcją. To, że protestuje dziś kilka tysięcy kobiet nie oznacza, że wszystkie one są za aborcją. To, że protestujemy oznacza tyle, że uważamy, że każdy człowiek na tej ziemi ma prawo do decydowania o sobie i o swoim życiu, a jeśli to życie jest zagrożone, może o siebie walczyć.
Uwagi zwolenników na temat protestujących przeciwko zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej puszczam mimo uszu. Uważam, że mnie nie dotyczą i nie dotyczą nikogo, kto opowiada się za wolnością i bezpieczeństwem. Nie jestem na "poaborcyjnym haju", nie jestem "uzależniona od skrobanek", nie "wskakuję facetowi (jakiż on biedny) do łóżka, a potem usuwam", ani nie jestem również "kurwą, nie Polką".
Nie będę się rozwodzić i argumentować wszystkich powodów, dla których mówię głośno NIE, bo według mnie właściwie wszystko zostało powiedziane. Chcę tylko powiedzieć jedno.
Jestem czlowiekiem płci żeńskiej i mam 30 lat. Umiem odróżnić dobro od zła, ale też manipulację od faktu i prawdy. Jestem istotą myslącą samodzielnie i samodzielnie potrafię podejmować decyzje. Nikt z góry nie musi dbać o to, bym przypadkiem nie popełniła błędu. Prawda jest taka, że obcy mi człowiek, który ma władzę, ma w dupie to, czy ja będę popełniać w swoim życiu błędy, czy nie. Ludzie próbujący zgotować teraz nam ten los, zasłaniają się ciągle naszym dobrem, mówiąc, że chcą uchronić nienarodzone dzieci przed morderczymi rodzicami i lekarzami, a także kobiety przed aborcją, która jest traumatycznym przeżyciem.
Ludzie na górze traktują nas-ludzi, obywateli tego kraju jak zwierzęta, które gdy tylko dostaną możliwość, pomordują swoje potomstwo przy najbliższej okazji. Chcą decydować za nas, bo widocznie uważają nas za idiotki i idiotów, niezdolnych do podjęcia dobrej decyzji.
Nie każdy wierzy w Boga i nie każdy w tego samego. Ale jeśli na Boga się powołujemy, to prócz drogowskazów jak mamy iść, dał nam również wolną wolę i sumienie, by z niej dobrze korzystać. Być może ci na górze lubią bawić się w Boga i ustalać swoje zasady w imię ludzkiego "dobra".
To dobro i miłosierdzie okazują poprzez poniżanie kobiet, obrażanie osób o odmiennych poglądach, potępianie ludzi, których dotknęła olbrzymia tragedia i którzy musieli dokonać straszliwego wyboru. Potępianie. Czy nie zaprzecza to całkowicie idei Chrześcijaństwa?
Dziś strajkuję, bo chcę być bezpieczna. Chcę, by bezpieczna była moja siostra, moje przyjaciółki, koleżanki, sąsiadki, a być może i kiedyś moje dzieci. Bezpieczna, czyli mogąca zaufać lekarzowi, mogąca liczyć na pomoc i rzetelną informację, gdy okaże się, że moje życie, lub życie mojego nienarodzonego dziecka będzie zagrożone.
Tu nie chodzi o to, by móc usunąć ciążę, gdy odechce mi się być matką. Tu chodzi o to, bym ja jako matka przeżyła i żeby moje dziecko mogło urodzić się zdrowe.
Bez zdrowej matki nie ma zdrowego dziecka. Bez zdrowej ciąży nie ma zdrowego życia. Nie ma żadnegodziecka.
To właśnie jest postawa pro life.