Skip to content

FACEPALM

Rzadko wchodzę w polemikę z tym, co pojawia się w sieci, w szczególności u innych blogerów, ale dziś jest ten dzień, w którym to zrobię. Wczoraj bowiem trafiłam na wpis o tym, jak zrobić facetowi dobrze. Spodziewałam się całego wachlarza wypowiedzi, zakładając, że część może dotyczyć bardzo fizycznego aspektu tej „dobroci”, ale – szanowni państwo  – jakże się zaskoczyłam.

O pisaniu tekstów pod to, żeby się dobrze klikały wiem niewiele, bo zwyczajnie prywatnie jestem w tym kiepska, ale rozumiem, że można chcieć raz na jakiś czas skomponować sobie u siebie petardę, wyznając na przykład jakiś swój sekret, albo dzieląc się kontrowersyjną opinią na jakiś temat. Albo własnie pisząc coś, co może mieć posmak skandalu. Tak oto powstają teksty, jak ten, Sylwii Koladyńskiej.

Pewnie miało być różnorodnie, pewnie trochę miało pachnieć kontrowersją, ale wyszło strasznie. Nie wiem, jak autorka, bo pewnie statystyki poszły w górę, ale dla mężczyzn, a szczególnie tych z artykułu- ojej.

Zaczyna się już pięknie, bo w tekście gościnnie występuje tuzin (podobno) najfajniejszych facetów polskiej blogosfery. Ok, wierzę autorce na słowo i czytam dalej.

Pan numer jeden (o bardzo ładnym imieniu i prawdopodobnie najmłodszy), powiedział kilka dość mądrych zdań. Daj mi swobodę, nie traktuj jak dziecko, bądź sobą i nie bój się być spontaniczna. Założę się, że zdecydowana większość kobiet chciałaby być tak postrzegana przez  mężczyzn, na których im zależy. Z resztą, działa to w obie strony – bycie z kimś, przy zachowaniu swojej odrębności, jest zdrowe, dobre, fascynujące, ożywcze, a przede wszystkim – rozwijające.

No, ale już przy kolejnych wypowiedziach należy użyć ogromnej siły woli, żeby nie myśleć stereotypowo i źle o facetach.

Drogie panie, jeżeli chcecie żeby Wasz facet wył z rozkoszy jak wilk do księżyca, to czubkiem języka musicie świdrować główkę jego pe… same wiecie kogo, bo nie czego, w końcu to też on 🙂

Pisze Mateusz, który następnie się reflektuje i pisze o żonie, która robi mu pyszną jajecznicę, no, ale i tak najważniejsze, żeby kobieta była sobą, bo wcale nie musi być Sashą Grey, żeby mężczyźnie było z nią dobrze. Zwraca też uwagę na to, by kobieta obudziła w sobie demona seksu w łóżku i nie bała się w nim dominować.

Podziel się nim z inną kobietą. Daj mu podwójne niebo, a nie zapomni tego i Ciebie do końca życia. Kiedy jednak masz obiekcje przed takim zamachem stanu na swoją wartość to na początek weź go z zaskoczenia w seksownej bieliźnie.

Oczywiście. Bo przecież robienie dobrze komuś musi (no, po prostu musi!) wiązać się z fantazjami erotycznymi, które mężczyźni od nastoletnich lat chłoną wraz z gigabajtami ściąganych na dysk pornoli.

Dalej 1/12 najfajniejszej męskiej blogosfery pisze:

Pobaw się nim. Wykonaj fellatio aż po sam finał. Następnie mu podziękuj i powiedz jaki jest wspaniały. Sprawisz dzięki temu, że będzie czuł się panem życia. Jeśli nie będzie skończonym chujem to się odwdzięczy. Tylko nie wymagaj tego od razu. To nie ma być targowiskowa wymiana dóbr. Masz mu zrobić dobrze i dać święty spokój.

Podziękuj?! Powiedz jaki jest wspaniały?! Swoją drogą, znam coś, co potrafi ssać, a po wszystkim bez zająknięcia daje się odstawić na bok. To odkurzacz.

Chcę żebyś czuła się bezbronna. (…) Ciesz się tym, że mój język wylądował właśnie na Twojej łechtaczce, którą się teraz zajmę, chociaż prawdę mówiąc niezbyt mnie to podnieca. Przyjemnie? To dobrze. Będziesz miała okazję się odwdzięczyć.

Dla odmiany, kolejny fajny bloger, Kamil, zaczął od kobiety. Która oczywiście znajdując się „przypadkowo” w jego mieszkaniu, równie „przypadkowo” ma na sobie zakolanówki. No i przynajmniej jest bardzo szczery.

Chce żebyś była jak z pornosa. (…) Bo kręci mnie, gdy mówisz że chcesz się ze mną pieprzyć. Lubię gdy głośno wzdychasz w chwili, w której przypieram Cię do łóżka i biorę od tyłu. Odpływam gdy krzyczysz, żebym następnym razem trzasnął Cię w tyłek jeszcze mocniej. Rób to nadal, a gdy już skończymy to porozmawiamy o tym co kręci facetów. W końcu po to przyszłaś, tak?

Kurczę, no oczywiście, że tak. Przecież każda, ale to każda kobieta chodzi do łóżka facetem z jasno określonych powodów. Zawsze chodzi o to, by być na jego skinienie. Zawsze chodzi o to, by spełnić jego oczekiwania w stu procentach, a nawet je przeskoczyć, a do tego, każdy stosunek i akt seksualny traktuje jako kolejną cenną lekcję kursu o tym, co kręci facetów.

Łukasz trochę odczarowuje poprzedniego kolegę, pokazując, że w łóżku jest sporo miejsca na kulturę. Przyrównuje bowiem seks do symfonii, wzbrania się od disco-polo i powołuje się na Kamasutrę.

Uwódź, kuś i prowokuj. Patrz mi w oczy, kiedy zaczynam. Patrz mi w oczy, kiedy kończę. Musisz być pewna siebie i wiedzieć, do czego może służyć Twoje ciało. I moje. Spraw, by przy Tobie Kamasutra wydawała mi się jedynie lekturą dla przedszkolaków.

Na koniec zostawiłam sobie wisienkę na torcie, mojego „ulubieńca”:

Bierzesz do ust mojego penisa i nie jęczysz, że boli cię ręka, żuchwa, noga, czy dupa. W tej chwili w ogóle mnie to nie obchodzi. Jęczysz tylko z rozkoszy. Potem przechodzimy do pozycji znanej powszechnie, jako 69 i kiedy ja liżę twoją łechtaczkę, ty z pasją niemal połykasz mojego fiuta. I na Boga, jeśli możesz, to w tym całym procederze nie używaj swoich zębów, okej?

Pan Piotr Paweł powinien chyba przede wszystkim zacząć od tego, że kobieta, z którą miałby ochotę dać sobie zrobić dobrze, powinna lubić praktyki S/M, bo w przeciwnym razie, naprawdę trudno mi uwierzyć, że jakakolwiek osoba, czując ból będzie wyć z rozkoszy – przecież sam pan napisał, że z zębami nie jest okej.  Zakładając jednak, że jeśli coś nie jest napisane, to nie istnieje, to – panie Piotrze – pomyliłeś pan gwałt z seksem, skoro partnerka i jej samopoczucie pana w łóżku zupełnie nie obchodzi.

Co więcej, zerknęłam sobie na fanpage autora w.w. wypowiedzi i nie dość, że reakcje czytelników na ten tekst były raczej nieentuzjastyczne, to autor postanowił ukrócić je krótkim komentarzem: Nie wiedziałem, że wśród czytelniczek mam zakonnice. Klasa.

Honor ratują panowie: Krzysiek, Konrad, Pan K i Kacper, którzy mówią o drobnostkach, pogodzie ducha, otwartości, mądrej obecności u czyjegoś boku. Szkoda, że wylądowali w takim gronie i na szarym końcu.

Nie wiem, komu należy się rózga za ten artykuł, bo to jednak autorka zadawała pytanie i ona tworzyła finalny tekst. Jest bowiem różnica pomiędzy sprawianiem przyjemności per se, a przyjemnością w łóżku. To tak jakby zapytać: „Co lubisz bardziej?”, a uzyskane odpowiedzi wrzucić do jednego wora i wysnuć wniosek o tym, „co ludzie bardziej”.

Nie jestem święta, ani pruderyjna i wiem, jak bardzo seks ważny jest w życiu każdego człowieka, a w szczególności jak ważnym jest elementem życia mężczyzny, ale tak przedmiotowe i ignoranckie podejście do tematu jest dla mnie nie do przyjęcia.

Właśnie takie: nie obchodzi mnie, czy cię boli, w dupie mam, czy chcesz, czy nie lub: masz być jak z pornola, bo tak sobie wymyśliłem, to coś, co powoduje, że inni mężczyźni ubierają sukienki, na kartce piszą #HeForShe i wrzucają swoje zdjęcia do sieci.

I nie piszę tego wszystkiego dlatego, że uważam, że nie można mieć takich fantazji – chodzi o to, że nigdzie nie ma mowy o tym, czy ona się na to zgadza czy nie. Czy daje jej to przyjemność, czy „być może, jeśli facet nie okaże się ch*jem, to jej się odwdzięczy”. To, że po wszystkim to ona ma podziękować i pochwalić.

Tak dobrze jest być feministą, popierać równouprawnienie, walkę ze stereotypami i różnicami kulturowymi dyskryminującymi kobiety. Być za podpisaniem konwencji antyprzemocowej, chcieć wpieprzyć wszystkim tym, którzy biją swoje żony, córki, matki.

Ale jak przychodzi co do czego, to gówno znaczy, czy ją boli, czy nie.