Rozmawiałam ostatnio ze znajomym o facetach, lub raczej o ich braku. Oglądaliśmy sobie tych, którzy robią na nas wrażenie: tutaj samodzielny trzydziestoparoletni, tam jakiś ogarnięty podróżnik, do tego jeszcze smagany wiatrem pracownik mediów. Wszyscy z pasją, zadbani, widać, że pierwsza liga. Trochę sobie marzyliśmy, że przydałoby się poznać w końcu kogoś, kto zmiecie nas z nóg. Wiecie, kogoś takiego, przy kim kolana uginają się same i nie za bardzo chcą się prostować. No i tak odpływaliśmy sobie w tych marzeniach, zagrzewając się do tego podboju miłosno-erotycznego kosmosu, kiedy znajomy powiedział:
Nie dla psa kiełbasa. Ja będę miał pewnie jakiegoś Mirka, albo Czarka, lub Dawidka, który ma problemy psychiczne i przyjechał z Podkarpacia.
Co więcej (przy całym szacunku dla mieszkańców Podkarpacia, Mirków, Czarków i Dawidów), jestem skłonna uwierzyć, że tak będzie.
Od słynnej publikacji dwóch dziennikarek w Wysokich Obcasach, które wiosną pytały gdzie się podziali prawdziwi mężczyźni, oraz od tekstu Andrzeja Tucholskiego o podobnym wydźwięku, zaczęłam się zastanawiać nad tym, co właściwie z facetami jest nie tak? Ostatnio oliwy do ognia dolał Szczepan Twardoch w wywiadzie u Łukasza Jakóbiaka, mówiąc, że współczuje kobietom, które często są fantastycznymi osobami, a na swojej drodze spotykają wręcz strasznych mężczyzn. Twardoch mówił tam też, że interesujących facetów dużo trudniej spotkać, co w przypadku kobiet jest powszechnym zjawiskiem. I wtedy zobaczyłam reklamę Volvo, w której Mężczyzna jawi się jako najcudowniejsza istota na ziemi. Wojownik, myśliwy, mąż, ojciec, samotnik. Twarda skóra, a w środku wspaniałe wnętrze pełne ciepła, miłości i pasji. Taki Mężczyzna, który jest silniejszy, niż skała. Takich facetów dziś nie można spotkać – powiedziałam do innego znajomego (Weiss Szymon), który trochę się ze mną zgodził, ale dodał też ważną rzecz: dzisiaj nie ma już takiego zapotrzebowania na testosteron. Mężczyzna nie musi być już taki męski, bo nie ma ma ani wojny, ani kataklizmu, by musieć o coś realnie walczyć.
No dobra, skoro takich facetów jak ten wspaniały z reklamy Volvo niby nie ma, a fajni są pożenieni, albo pochowani w norach, to jakich facetów spotykamy najczęściej?
Lebioda Wiążąc się z lebiodą, możesz być pewna, że wszystkie decyzje będziesz musiała podejmować sama. Co zjecie, co kupicie, gdzie pójdziecie, co zamówicie w restauracji, gdzie spędzicie weekend. Wszystko będzie mu obojętne, ale i tak przy podejmowaniu przez Ciebie decyzji zapewne zastęka. Urwie się haczyk na ręczniki, albo zatka się muszla, do której lebioda lubi wyrzucać zbyt dużo kociego żwirku? Możesz być pewna, że zaraz zanurkujesz ręką po łokieć w gnojówce i ręcznie odetkasz odpływ. Lebioda powie na pewno, że nie wie jak robi się TAKIE rzeczy, w związku z czym nawet nie spróbuje zrobić czegokolwiek.
Lustro Facet z takim poziomem niedowartościowania i taką ilością kompleksów, że żeby poczuć się lepiej, wpędzi w nie swoją partnerkę. Będąc pogodną i radosną dziewczyną, zaczniesz nagle odkrywać jak bardzo jesteś beznadziejna. Nagle się okaże, że jesteś niepohamowanie nerwowa, że nie powinnaś wyrażać swojego zdania, bo zwyczajnie jest ono głupie i niewarte uwagi. Zaczniesz widzieć złe cechy w innych ludziach, ale przede wszystkim w sobie, przez co będziesz się czuła coraz gorzej. No, i to jedyny łaskawca, który zdecydował się na takie szaleństwo, jak bycie z tobą, bo ciebie przecież nikt nie chce.
Zakuta pała Facet, który robi głównie jedną rzecz: nienawidzi. Sąsiada, jakiegoś znajomego, jakiejś drużyny, ciot, konfidentów, zakupów, Arabów, tolerancji, superpartii, twoich koleżanek i znajomych, sałatek oraz całej szerokiej gamy pedalskich rzeczy, których on nigdy nie zrobi. Do takich rzeczy zalicza się między innymi kupienie tamponów, lub podpasek dla kobiety w potrzebie, albo zjedzenie lodów z kolorową posypką.
Bufon Poznajesz go i masz wrażenie, że to książę z bajki. Niezależny, pewny siebie, czarujący, z gestem i swoją opinią w każdym temacie. Umawiacie się na randkę, po której jesteś nawet zadowolona, ale po chwili się orientujesz, że on poza twoim imieniem nie wie nic na twój temat. Za to ty wiesz wszystko: co ostatnio kupił i za ile, czym jeździ, gdzie był w wakacje i jaki alkohol pił na spotkaniu z przyjaciółmi i dlaczego zostawił ostatnią kobietę. Znasz pobieżnie jego poglądy, bo już wszystkie raczył ci wygłosić. Na drugiej randce widzisz to już jak na dłoni – facet jest zapatrzony w siebie i w dupie ma wszystko poza sobą i udawaniem człowieka o wysokiej pozycji społecznej. Kiedy próbujesz odmówić kolejnego spotkania, na którym znów najprawdopodobniej obrazi kelnerkę za byle pierdołę, bufon się obraża i żegna cię wiązanką na temat twojej beznadziejności i zdaniem, że “i tak nic by z tego nie było, bo mu nie pasujesz”.
Narcyz Od bufona różni się tym, że jest mniej butny i bardziej wrażliwy. Na swoim punkcie. Wygląda jakby wyszedł spod prysznica. Włosy przemyślane, zarościk zasiany odpowiednio, ubrania dobrane w każdym szczególe, biżuteria też u niego występuje. Widać, że na zakupach spędza dużo czasu. Jeśli coś o sobie mówi, to zazwyczaj to, jaki jest wymagający. Ludzie go rozczarowują, zawodzą i nie spełniają jego oczekiwań. Narcyz uważa się za człowieka bardzo zdolnego i niezwykłego, co też bez przeszkód artykułuje (serio, tak to się pisze?!). Typ podrywu ma raczej słodki: randeczka, wineczko, różyczki, wieczorek, spacerek, całowanko, kinko, rączka. Spróbuj nie ulec jego urokowi w stopniu go zadowalającym, a zawali ci skrzynkę pretensjami z tego tytułu. W końcu masz go podziwiać, nie?
Pan Mąż Naturalnie nie twój. W dodatku zazwyczaj bardzo przystojny (bo już zaklepany). Napisze, zagada, spyta co słychać. Hm, czujesz się lekko dziwnie, gdyż albo go w ogóle nie znasz, albo znasz go bardzo pobieżnie i nawiązany kontakt cię zwyczajnie dziwi. Jesteś uprzejma, bo po co robić kwas, poza tym, obiektywnie on nie robi nic złego. Kiedy proponuje ci spotkanie, zaczynasz się zastanawiać, czy może ci się nie wydawało z tą żoną. Kiedy on już ciśnie o spotkanie, zadajesz mu pytanie: “A co na to twoja żona?”. Pan Mąż wtedy mówi, że z żoną mu się dobrze układa, że żona nic nie wie, bo i po co, skoro “tylko piszemy”. Spławiasz gościa i to naprawdę konkretnymi i stanowczymi argumentami. Okazuje się jednak, że ten typ faceta reaguje na te odmowy, jak na wyzwanie i zaczyna cię już ordynarnie podszczypywać. Jedyne, co pomaga, to postraszenie rychłym rozmówieniem się z żoną. On się w końcu odczepia, a ty zaczynasz myśleć, że wszyscy mężowie są takimi złamanymi frajerzynami.
Książę Ten ujawnia się, gdy jest za późno, bo już zdążyliście razem zamieszkać. Książę nie robi w domu nic, bo żyje w przekonaniu, że wszystko samo się robi. Nie przeszkadza mu więc obrośnięta kamieniem i plwocinami umywalka, brązowa krecha w klozecie, brak papieru, przepełniony kosz, śmierdząca lodówka, mole w szufladach, zacieki na szklankach, naczynia w zlewie gnijące. Ma świetnie wyposażone mieszkanie, które wygląda jak po ewakuacji Prypeci w 1986. W dodatku Prypeci tej nie widzi, bo od dwóch lat nie mył okien. Gnój i pogorzelisko zupełnie mu nie przeszkadzają do momentu, kiedy zaczniesz się za nie zabierać. Wówczas książę używa magicznych słów: “moja mama”. Po tych dwóch słowach możesz dolepić sobie każą końcówkę: ”pierze inaczej”, “inaczej przyprawia”, “lepiej robi”. Do tego, kiedy już udaje ci się doprowadzić chatę do porządku, książę (jako pan swojego królestwa) zaczyna wprowadzać żelazne zasady, które z logiką mają tyle wspólnego, co Macierewicz. Nigdy jednak sam nie zrobi niczego, co tak namiętnie komentuje i krytykuje, gdy robisz to ty. Jeśli masz możliwość wakacji w innym lokalu mieszkalnym, dla zdrowia psychicznego urządzaj je sobie jak najczęściej. Gwarantuję, że za każdym razem zaliczysz taniec radości i posmakujesz rzadkiego uczucia wolności.
Żul / Menel Poczujecie, kiedy go spotkacie. Uwierzcie mi.
Napalony Główna jego motywacja do związku z tobą, to ruchanie. Nie, nie seks. Ruchanie. Kiedy jesteś obok, jego ręce są wszędzie, niezależnie od tego, gdzie jesteście. Sklep, przystanek, tramwaj, samochód czy mieszkanie. Oczywiście, jest to miłe działać na kogoś w taki sposób, lecz po pewnym czasie zaczynasz się zastanawiać, czy to ty, czy to jego nakręcony mózg powoduje, że nie chce mu się bzykać tylko wtedy, kiedy śpi. Seks na pewno jest urozmaicony, ale o twoich potrzebach gość przypomina sobie od wielkiego dzwona. Twoje własne życie przy nim przestaje być twoje, a staje się zbiorem sytuacji, w których on może cię wziąć. Taki facet to zbrodnia, bo, jeśli nie jesteś nimfomanką, seks zaczniesz traktować jak przykrą konieczność.
Strateg O 8:00 wychodzimy, więc wstań o 7:15, bo trzeba jeszcze zjeść śniadanie. Chciałbym wiedzieć, o której skończysz, bo umówimy się wtedy na zakupy w Biedronce, to złożymy się po połowie, przyniesiemy zakupy do domu, a potem pójdziemy pobiegać i na basen. Potem ja muszę robić projekt, więc ty będziesz mogła na przykład poczytać coś, tylko błagam, nie oglądaj serialu, bo to marnowanie czasu. Nie można marnować czasu. Co? Nie, no weź się nie wygłupiaj. Przecież ten blog to żal. Psychologii się poucz. Życie z nim (jak wszystko, co robi), to obowiązek. Kiedyś wydawało ci się, że jesteś w stanie wnieść do jego planu trochę radości i spontaniczności, ale on na słowo spontaniczność reaguje tak jak byki w kreskówkach – puszczając nosem parę. Kiedy nie ma planu panikuje. Dlatego wasze wakacje to koszmar. Pięć minut po przyjściu na plażę, już się kręci, sypie na ciebie piasek, pyta o której idziecie i co teraz będziecie robić. Bez planu czuje się jak ćma w kloszu – zagubiony, zagrożony, zdenerwowany. Jeśli decydujesz się na życie z nim, to już w tej chwili wiesz, jak będzie ono wyglądać.
Od linijki Buty: zimowe, do garnituru, sportowe, na co dzień, na imprezę. Kurtki: zimowa, do kościoła, na co dzień. Koszule i koszulki: do garnituru, do pracy, na co dzień, ze śmiesznym nadrukiem na imprezę, do zniszczenia. W lodówce: parówki na śniadanie, jajka, ketchup, majonez, paprykarz, słoiki od mamy, danie z niedzieli od mamy przywiezione. Od poniedziałku do piątku budzik na 7:00, o 7:47 wyjście z domu. W pracy jada bułkę z żółtym serem. Zawsze o 13:00 idzie na stołówkę zjeść dwudaniowy obiad z kompotem. Zawsze do biura wraca z jabłkiem, bo socjal każe dawać pracownikom witaminy. On tych jabłek nie je, ba, nawet ich nie lubi, ale zawsze zabiera ze sobą, bo jak dają, to brać trzeba. Poczucie humoru: niewykryte nawet przez pracujących z nim od kilku lat kolegów. Na biurku porządek, ani jednej zbędnej rzeczy. W pracy pije tylko wodę i to w firmowym kubku, który dostał pierwszego dnia w korporacji. Kawy i herbaty nie pija, bo albo nie lubi, albo nie przynosi do pracy, bo ktoś mu zabierze (mimo, że nie zabierze). Jeśli rozmawia, to tylko o pracy i tylko, gdy ma jakieś pytania. Stresuje go wykonywanie telefonów. Mieszka w wynajmowanym pokoju z obcymi ludźmi, lub w akademiku. Pije piwko w studenckich knajpach typu stół i krzesła, darty, bilard i Coma w tle. Nie więcej, niż dwa na wieczór. Wychodzi punkt 17:00. Jabłko zabiera do kieszeni.
Biznesmen Tu załatwi, tu pozna, tam się spotka, tu coś zarobi, tam zainwestuje. Raz mu się zwróci, raz trochę wtopi, ale dzięki kilku prawdom życiowym, które wyznaje (kto nie próbuje, ten nie zyskuje, raz na wozie, raz pod wozem, kto nie ryzykuje, nie pije szampana), jest nie do zdarcia. Jeździ wypieszczonym leciwym samochodem z mnóstwem niepotrzebnych gadżetów. Ubiera się kiepsko, aczkolwiek w konkretnym stylu. Ma mnóstwo kumpli, z którymi spotyka się w miejscach typu: parking, pod blokiem, zjazd na autostradę, szczere pole, kebab. Ceni sobie dobrą zabawę w weekend. Wybiera wówczas dyskotekę, karaoke lub wycieczkę do centrum handlowego. Latem przepada za grillami na działce. Urlopy spędza nad jeziorem w promieniu 40km od domu, niezależnie od tego, jaką krainę geograficzną zamieszkuje. Bywa spontaniczny: wtedy wraz z kolegami zdejmuje koszulki i tańczy wykonując rękami ruchy jakby nawijał na nie wełnę. Na urodziny kupi ci łańcuszek, kolczyki, maskotkę, lub kurewską bieliznę z New Yorkera.
Kontroler Boże, strzeż. Poza tym, że uprzykrzy ci całe życie, to facet naprawdę nie ma żadnych większych wad. Kochasz go, on ciebie, jest zabawny, może nawet jest zaradny i samodzielny. Problem ma jeden, za to wielki: jest zajebiście zazdrosny. Masz pracę? No, spoko, bylebyś za dużo nie gadała z kolegami. Najlepiej powiedz od razu, że masz faceta, ok? Ten Michał jest jakiś śliski – widziałem jak się na ciebie gapił, jak cię odbierałem z pracy. Piwo pracownicze? No ok… idź, ale nie pij. Wieczór z koleżankami? Ok, ale bądź grzeczna! Błagam!!! Hm, przyszliśmy na tę imprezę RAZEM, ale widać gówno to dla ciebie znaczy, skoro wolisz gadać z innymi, niż ze mną. Spoko, baw się, nie przeszkadzaj sobie. A co ty tak siedzisz z tym telefonem? Weź pokaż! Nie chcesz? Widać masz coś do ukrycia… O czym gadałaś z Anią? W sensie kim jest ten Tomek? Nie, nie czytałem ci poczty, chciałem coś sprawdzić i mi samo wyskoczyło. Aha, ok, chcesz zostać dłużej? Nie ma sprawy, więcej już nie będziesz nigdy musiała o mnie myśleć. To koniec.
Niezdecydowany Fajny. Naprawdę fajny. Gadacie ze sobą dniami, kiedy się nie widzicie, piszecie do siebie bez przerwy. On wolny, ty wolna, on szuka, ty też chcesz znaleźć. Randka, jedna, druga, trzecia, wszystko pięknie. Nagle odprowadzając cię do domu, on mówi, że nic z tego nie będzie, bo jest jakaś inna. Serduszko ci się kruszy, ale trzymasz się dzielnie i mówisz, że nie ma problemu. Przepłakujesz wieczór i trawisz tego kosza z księżyca przez kolejne tygodnie. Oswajasz się z sytuacją, zapominasz, że miesiąc temu coś sobie wyobrażałaś, a on nagle postanawia się z tobą znów umówić. Możesz odmówić, ale wyjdzie wtedy, że ci na nim zależało. Spotykasz się, jest przyjemnie. Po spotkaniu on śle miłe SMSy. Zaprasza cię na kolejne spotkanie w sytuacji typowo randkowej. Ok, jesteś już prawie pewna, że jednak będzie z tego chleb, bo wszystkie obiektywne znaki na niebie i ziemi na to wskazują. I co? I gówno. Facet do znudzenia bawi się w sprzeczne sygnały: mówiąc nie, kiwa głową na tak i odwrotnie. Mimo, że go bardzo lubisz, wkurwia cię ten fakt, tym bardziej, że chłop ma zasadę nie kumplowania się z atrakcyjnymi dziewczynami. Poczucie własnej wartości masz zachwiane, sytuację nieznaną, a od faceta nic nie wyciągniesz, bo taki zamknięty w sobie. Zazwyczaj jest w późnej dwudziestce, ma złą pracę i nic ze sobą nie robi. A, nie, przepraszam, właściwie robi: nie podejmuje decyzji.
No i jest jeszcze jeden bardzo powszechny gatunek:
Ideał Ale gej.