Skip to content

KPOS 2 male

Pamiętam jak dziś, jedne z zajęć z przedmiotu zwanego wychowaniem do życia w rodzinie, kiedy to nasza nauczycielka przeczytała list, jaki otrzymała jedna z redakcji młodzieżowego pisma, od swojej czytelniczki. W liście tym, aktywna seksualnie nastolatka prosiła o polecenie jej innej, niż tampon, metody antykoncepcji.  Było to kilka ładnych lat temu, jednak stan naszej wiedzy nie polepszył się znacznie od tamtego czasu.

Byłabym zachwycona, gdyby zdecydowana większość z Was uznała ten wpis za najbardziej oczywisty z możliwych, bo będzie to oznaczało, że jesteście w tej znacznej mniejszości społeczeństwa, która jest świadoma, wyedukowana i odpowiedzialna w kwestii życia seksualnego. Będę jednak także bardzo zadowolona, jeśli okaże się, że ten wpis pomógł komuś odpowiedzieć na nurtujące go pytania, czy wyprowadził z błędu i nieświadomości.

Przede wszystkim, niewiedza to nie powód do wstydu, ale warto mieć na uwadze, że nieznajomość prawa nie zwalnia nas z przestrzegania go. Podobnie jest w kwestiach związanych z podjęciem współżycia i seksem.

Wierzę, że główną przyczyną niewiedzy dotyczącej sfery seksualnej (zarówno w aspektach biologicznych, jak i psychicznych), jest fakt, że seks objęty jest tematem tabu. Być może nam, pokoleniu zanurzonemu w kulturze pornografii i erotyki, na którą wręcz staliśmy się niemal odporni, wydaje się to nieprawdopodobne, jednak o ile jesteśmy doskonale zaznajomieni (przynajmniej teoretycznie) z łóżkowymi trickami, pozycjami i technikami, tak niewiele wiemy o działaniu kobiecego i męskiego układu rozrodczego, a co za tym idzie, mało wiemy także w kwestii antykoncepcji.

Mnie też to dziwiło, jednak po głębszym zastanowieniu się, stało się to dla mnie dość oczywiste. Aż 65% rodziców nigdy nie rozmawiało ze swoimi dziećmi o seksie, zanim te podjęły współżycie, co znaczy, że zdecydowana większość dzieci nie miała w tej kwestii ani elementarnej edukacji, ani wsparcia i pomocy ze strony dorosłych. Nabuzowani hormonami, naszpikowani artykułami z cosmo i cekaemów, odkrywają więc seks na własną rękę. A co jest najbliżej? Fora internetowe, znajomi, pornografia.

Pozwoliłam sobie wybrać najpowszechniejsze i najbardziej szkodliwe według lekarzy ginekologów, mity i bzdury na temat współżycia, funkcjonowania układu rozrodczego, a także antykoncepcji.

1. Zaufaj mi, zdążę – czyli stosunek przerywany

Według różnych „źródeł wiedzy” z forów internetowych (Kafeteria, Gazeta itp.), stosunek przerywany to najlepsza, najtańsza i najskuteczniejsza metoda antykoncepcji. Niezbitym „dowodem” na tę teorię ma być powtarzane jak mantra: Kochałam się w dni płodne i co? Nie jestem w ciąży!  Otóż wskaźnik Pearla (którym określa się skuteczność metod antykoncepcji) waha się w przypadku stosunku przerywanego od 18 do 35. Co to oznacza? Nic innego, jak to, że aż 18 do 35 par na 100, co roku tą metodą zachodzi w ciążę. Dla porównania: wskaźnik Pearla dla tabletek antykoncepcyjnych wynosi 0,2, dla prezerwatywy 3, a seksu bez zabezpieczenia 80-90.

Kierując się więc tym wskaźnikiem, stosunek przerywany jest więc najmniej skuteczną metodą antykoncepcji i wcale nie dlatego, że mogą paść słowa „nie zdążyłem”. Podczas seksu bowiem, oprócz spermy, wydzielany jest także preejakulat (przezroczysty płyn), w którym także znajdują się plemniki. Jest ich w nim zdecydowanie mniej, niż w nasieniu, jednak wystarczająco dużo, by doszło do zapłodnienia, szczególnie przy niezabezpieczonej penetracji.

2. Owulacja zaczyna się w czternastym dniu cyklu i trwa trzy dni

Średni cykl miesięczny ma 28 dni, jednak rzadko zdarza się, by zawsze tyle trwał. Zdarza się więc, że cykl ma (w zależności od trybu życia, poziomu stresu, podróży, a nawet brania antybiotyków i innych leków) od 28 do 35-40 dni. Ponadto, zaledwie 13% kobiet, które mają regularne cykle, ma owulację w połowie cyklu. Jak w takim razie przewidzieć owulację?

Najważniejsza w takim przypadku jest samoobserwacja. Kobiety w trakcie owulacji często skarżą się na bolesność piersi, wzmożony popęd seksualny i rozdrażnienie. Moment owulacji, często można „uchwycić” poprzez obserwację śluzu (jest bardzo rozrzedzony, przezroczysty i rozciągliwy jak białko jajka). Jednak aby swoją płodność oceniać na podstawie konsystencji śluzu, należy prowadzić skrupulatną obserwację przez około 6-12 miesięcy przed. Od jakiegoś czasu w sieciowych drogeriach można nabyć testy owulacyjne, które rozwieją wszelkie wątpliwości.

Należy pamiętać, że uwolniona komórka jajowa zdolna jest do zapłodnienia przez 18-24 godzin, a później obumiera. Nie znaczy to jednak, że tylko w dniu owulacji może dojść do stosunku prowadzącego do zapłodnienia. Plemniki żyją o wiele dłużej (od 48 do 120 godzin), a zatem seks na kilka dni przed owulacją, także może skończyć się ciążą.

3. Podczas brania tabletek antykoncepcyjnych dochodzi do owulacji

Ten mit dziwi mnie najbardziej, dlatego, że wydawało mi się, że każdy wie, jak działają tabletki. A działają przede wszystkim tak, że hamują wydzielanie hormonów odpowiedzialnych za działanie pęcherzyków Graafa i uwalnianie komórek jajowych do jajowodu, w którym dochodzi do zapłodnienia. Dodatkowym działaniem większości tabletek, jest także zagęszczanie śluzu w szyjce macicy, a tym samym uniemożliwienie plemnikom przedostania się dalej.

Mylącą kwestią jest występujący w trakcie brania tabletek okres, który wynika z odstawienia hormonów na (zazwyczaj) 7 dni, w trakcie którego dochodzi do złuszczenia się ściany macicy, a nie do wydalenia niezapłodnionej komórki jajowej (bo nie została ona w ogóle uwolniona).

4. Tabletka po stosunku dostępna bez recepty, to tabletka usuwająca zapłodnioną komórkę jajową

Tabletki, dostępne bez recepty w polskich aptekach, to tabletki tak zwanej antykoncepcji awaryjnej. Oznacza to, że tabletki te nie działają, gdy do zapłodnienia już dojdzie (post-koncepcyjnie), ale mu zapobiegają (anty-koncepcyjnie). Dzieje się to tylko i wyłącznie poprzez przesunięcie wystąpienia owulacji o 120 godzin, czyli o pięć dni.

Wbrew obiegowej opinii, „tabletka po” dostępna w aptekach bez recepty, niezależnie od kwestii poglądowych, nie jest tabletką o działaniu aborcyjnym (m.in. uniemożliwiającym zagnieżdżenie się zapłodnionej komórki – co więcej, jeśli do zapłodnienia już doszło, tabletka ta w żaden sposób nie przeszkadza w zagnieżdżeniu się zarodka w ścianie macicy). Sprawia ona w sposób nieinwazyjny, że do zapłodnienia nie dochodzi, poprzez opóźnienie uwolnienia komórki jajowej do jajowodów.

Oznacza to także, że tabletkę należy przyjąć jak najszybciej po niechcianym (lub „wpadkowym”) stosunku, tak, aby lek jak najszybciej zadziałał i opóźnił owulację. Wiąże się to z tym, że wzięcie tabletki nie skutkuje zahamowaniem jajeczkowania, a jedynie je opóźnia i bardzo rzadko rozregulowuje cykl. Należy także pamiętać o tym, że przyjęcie tabletki, nie zabezpiecza nas przed zajściem w ciążę na kolejne dni (każdy kolejny stosunek to teoretycznie 5 dni życia plemników, a więc i duże prawdopodobieństwo, że spotkają się one z komórką jajową uwolnioną po 120 godzinach). Trzeba więc przyjąć zasadę, że jedną tabletkę stosuje się na jeden konkretny „pechowy” stosunek, a w trakcie jej działania, należy stosować inne metody antykoncepcji (nie oznacza to zaś, że powinniśmy ją stosować jako regularną antykoncepcję – między innymi ze względów finansowych).

5. Dokładne umycie się po stosunku zapobiega ciąży

Ok, tu wkraczamy w erę „Janko Muzykanta”, ale takie niestety (nawet całkiem logiczne, biorąc pod uwagę pH pochwy) przekonanie panuje wśród współżyjącej młodszej i starszej młodzieży. Popularność tej „metody” pokazano między innymi w „Galeriankach”.

A więc: mycie się, nawet mydłem, cytryną (!), octem (!!!), a także za pomocą silnego i mocnego strumienia wody, który dociera wgłąb pochwy, w żaden sposób, nawet śladowy, nie zmniejsza prawdopodobieństwa zajścia w ciążę.

6. Jestem za młoda, by stosować antykoncepcję

Biologicznie nie ma żadnych przeciwwskazań, by dziewczyna, która rozpoczęła miesiączkowanie, nie mogła używać antykoncepcji. Należy jednak dobrać ją odpowiednio do organizmu, a także trybu życia. W przypadku częstej zmiany partnerów, do stałych metod antykoncepcji i tak zawsze zalecane jest używanie prezerwatyw, nie tylko jako metody antykoncepcji, ale przede wszystkim – ochrony przed chorobami (chlamydia, HIV, kiła, rzeżączka, HPV itd.).

7. Do zapłodnienia może dojść tylko poprzez penetrację

Jest to mylne przekonanie, choć faktycznie, prawdopodobieństwo zajścia w ciążę nie poprzez penetrację jest małe. Należy pamiętać, że pozostawione na dłoniach nasienie może (w wyniku pieszczot) przedostać się do wnętrza pochwy, gdzie może dojść do zapłodnienia.

Należy pamiętać, że o ile faktycznie, brak penetracji pochwy zmniejsza szanse na zapłodnienie, tak niejednokrotnie inne sposoby uprawiania seksu wręcz zwiększają ryzyko zarażenia się chorobami wenerycznymi. Dotyczy to szczególnie seksu analnego, gdyż odbyt jest zdecydowanie bardziej ukrwiony i podatny na uszkodzenia, niż pochwa.

8. Antykoncepcja hormonalna, jeśli zawiedzie, powoduje wady genetyczne u dziecka

Antykoncepcja, jeśli zawiedzie, powoduje, że dochodzi do zapłodnienia. I jest to jedyny wpływ jaki ma ona na zarodek/płód i dziecko. Żadna metoda antykoncepcji nie powoduje genetycznych lub jakichkolwiek wad u dzieci.

9. Za pierwszym razem nie mogę zajść w ciążę, bo chroni mnie błona dziewicza

Błona dziewicza w żaden sposób nie zabezpiecza przed zajściem w ciążę, bo zostaje przerwana w trakcie stosunku, a więc dochodzi do normalnej penetracji, w wyniku której może dojść do zapłodnienia komórki jajowej.

10. Nie można zajść w ciążę podczas miesiączki

Prawdopodobieństwo zajścia w ciążę w trakcie menstruacji jest wówczas mniejsze, jednak pamiętając o tym, że cykl jest rożny u każdej kobiety, plemniki, które dostały się do pochwy nawet w trakcie okresu, mogą przetrwać do owulacji i zapłodnić wówczas komórkę jajową.

Mam nadzieję, że większość z Was (a ja wiem, że mam mądrych czytelników), poczuła się wręcz głupio czytając takie „oczywistości”, jednak tworząc ten wpis, przekopałam się przez kilkadziesiąt wątków na forach internetowych, raporty Pontona, wyniki badań młodzieży szkolnej i studentów i naprawdę przerażający jest fakt, jak wiele błędnych przekonań na temat życia seksualnego i antykoncepcji krąży z ust do ust i staje się swojego rodzaju mądrością ludu.

Posiadając tę wiedzę, czuję się niejako w obowiązku przekazywać ją dalej, zebraną w jednym, dostępnym dla wszystkich spragnionych informacji, miejscu. Wspomniałam już o tym w poprzednim wpisie z cyklu Krótkiego Poradnika Odpowiedzialnego Seksu, ale nie zaszkodzi zrobić tego ponownie: jestem daleka od moralizowania i mówienia komukolwiek, jak ma żyć. Uważam, że niezależnie od wyznawanych poglądów i wartości, mamy prawo i obowiązek wiedzieć, bo tylko wiedząc i będąc świadomymi ludźmi, możemy podejmować odpowiedzialne decyzje.

Dopóki nie zmieni się system edukacji seksualnej dzieci i młodzieży, problem będzie narastać i, o ile, wraz ze wzrostem dostępności do wiedzy, niewiedza będzie stopniowo zanikać, tak ogromnym problemem stanie się quasi-wiedza czerpana z niekompetentnych źródeł i forów internetowych, na których aż roi się od specjalistów i ich opowieści dziwnej treści.

Nasze pokolenie jest tego doskonałym przykładem.

***

Tekst powstał we współpracy z Vision Group w ramach kampanii promującej edukację i świadomość seksualną.

***

Pozostałe części cyklu Krótkiego Poradnika Odpowiedzialnego Seksu:

odc1 zajawka