Dostosuj preferencje dotyczące zgody

Używamy plików cookie, aby pomóc użytkownikom w sprawnej nawigacji i wykonywaniu określonych funkcji. Szczegółowe informacje na temat wszystkich plików cookie odpowiadających poszczególnym kategoriom zgody znajdują się poniżej.

Pliki cookie sklasyfikowane jako „niezbędne” są przechowywane w przeglądarce użytkownika, ponieważ są niezbędne do włączenia podstawowych funkcji witryny.... 

Zawsze aktywne

Niezbędne pliki cookie mają kluczowe znaczenie dla podstawowych funkcji witryny i witryna nie będzie działać w zamierzony sposób bez nich. Te pliki cookie nie przechowują żadnych danych umożliwiających identyfikację osoby.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Funkcjonalne pliki cookie pomagają wykonywać pewne funkcje, takie jak udostępnianie zawartości witryny na platformach mediów społecznościowych, zbieranie informacji zwrotnych i inne funkcje stron trzecich.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Analityczne pliki cookie służą do zrozumienia, w jaki sposób użytkownicy wchodzą w interakcję z witryną. Te pliki cookie pomagają dostarczać informacje o metrykach liczby odwiedzających, współczynniku odrzuceń, źródle ruchu itp.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Wydajnościowe pliki cookie służą do zrozumienia i analizy kluczowych wskaźników wydajności witryny, co pomaga zapewnić lepsze wrażenia użytkownika dla odwiedzających.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Reklamowe pliki cookie służą do dostarczania użytkownikom spersonalizowanych reklam w oparciu o strony, które odwiedzili wcześniej, oraz do analizowania skuteczności kampanii reklamowej.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Skip to content

Może dziś nie jest zbyt fortunny dzień na takie tematy, tym bardziej, że to jeden z moich ulubionych dni w roku, ale temat od jakiegoś czasu mocno leży mi na wątrobie, więc pozwoliłam sobie w taki dzień jak dziś, sprawić prezent w postaci zjedzenia kilku czekoladek i zrzucenia tego, co mi tak od tych kilku dni ciąży.

Zadbana, dobrze ubrana, interesująca, bezinteresowna, inteligentna, miła, życzliwa, z pasjami, porządna, romantyczna, rodzinna, otwarta, pogodna, otwarta na nowości, kochająca aktywne spędzanie czasu (ale i spanie w do południa), radosna, oczytana, niezależna, pracowita, opiekuńcza, kreatywna, zabawna, błyskotliwa, wrażliwa, silna, wspierająca, empatyczna i (tu wpiszcie dowolny ciąg podobnych zalet).

Właśnie opisałam przeciętną bohaterkę komedii romantycznych, w których to szara myszka zostaje skopana przez życie, które potem próbuje sobie odbudować z lepszym lub gorszym skutkiem, jednak wciąż niezauważana przez faceta, z którym i tak finalnie się zejdzie. Wszyscy jej kibicują, a faceci wrażliwi na komedie romantyczne, wiedzą, że oni od razu dostrzegliby blask w tym nieoszlifowanym diamencie. Nawet, jeśli ta dziewczyna byłaby łysa, albo była ruda, miała piegi, może trochę krzywe zęby, albo byłaby za niska, albo ponadprzeciętnie wysoka. Albo nawet, gdy z jakiejś subkultury, albo zajmowałaby się kompletnie urwanymi z księżyca rzeczami (zresztą na tej kalce bazuje połowa tego typu filmów). Nigdy jednak by się to nie wydarzyło, gdyby ta kobieta posiadała jedną, kompletnie dyskwalifikującą ją cechę – nadwagę.

Nie polemizuję z faktem, że nadwaga i otyłość jest ok bo (choćby rozpatrywać to w kategoriach zdrowia), nie jest i nie będzie. Tak samo jak palenie fajek, czy chodzenie na solarium, albo coś podobnie szkodliwego. Nie wierzę jednak w to, by kiedyś ktoś naprawdę bez zastanowienia zdyskwalifikował drugiego człowieka na podstawie takich zgubnych nawyków, w przeciwieństwie do nadwagi.

Jasne, gdybym była facetem, też pewnie częściej oglądałabym się za szczupłymi dziewczynami, niż za takimi, które są “ładne, lecz”, ale nie potrafię zrozumieć i bardzo ciężko mi się zgodzić z istotnością argumentu jakim jest waga kobiety.

Waga to jedna cecha, która potrafi przyćmić zestaw czterdziestu innych superlatyw i wspaniałych zalet i, paradoksalnie, nawet ten, że kobieta jest zwyczajnie piękna.

Co z tego, skoro jest gruba?

Jasne, jeśli komuś nie pasuje jego własna waga, prawie zawsze może to zmienić i część to robi, a część popada w beznadziejną spiralę, w jaką popada większość nałogowców – czuję się źle, więc jem, skoro jem, to tyję, a więc czuję się jeszcze gorzej, więc jem i tak koło się zamyka.

Niezależnie od tego, czy ktoś to zmienia, czy nie zmienia, zawsze ma przypiętą łatę grubej (czytaj: trzeciej kategorii) kobiety. Niedawno Segritta pisała o tym, że słowo gruby nie jest określeniem pejoratywnym, tylko określeniem konkretnego typu budowy i masy ciała. I ja się z nią zgadzam, lecz tak by było w świecie idealnym. W tym, w którym żyjemy, gruba jest Edyta Górniak, która przytyje w wakacje kilka kilogramów, a z wagi zgromadzonej w trakcie ciąży i z jej zrzucania po porodzie, robi się w tym świecie reality show. Jeśli gruby to tylko określenie, dlaczego nie robi się takiej prawdziwej nagonki na, na przykład, palaczy?

Gdzie w takim świecie jest miejsce dla takich lasek jak ja?

Bam! Dla większości z Was, która nie zna mnie z tak zwanego realu, w domyśle jestem szczupłą i atrakcyjną dziewczyną, bo grube laski przecież nie piszą fajnych rzeczy. To za fajnymi laskami idzie się do sklepu wydawać kupę pieniędzy na to, co one noszą. Ogląda się je w gazetach, w tv, na zdjęciach z imprez – nie szkodzi, że niektóre ćpają, piją, robią głupoty, albo zwyczajnie nie niosą za sobą żadnych wartości. To przecież nie jest AŻ TAK STRASZNE, jak bycie grubą.

W tym świecie piękna i utalentowana Adele i tak będzie memowym wielorybem rollin’ in the deep.

A więc taki to mój mały coming out przed tymi, którzy mnie nie widzieli na żywo – oprócz tego, że mam zestaw naprawdę fajnych cech, mam BMI w wysokości 28.2, które je skutecznie zakrywa. Jestem na diecie, do pracy przynoszę sobie niesolone jedzenie w czterech pudełkach (by jeść regularnie), chodzę na siłkę, jestem konsekwentna i mocno zdeterminowana. To wszystko jednak wcale nie zmienia tego, że boli mnie to, iż w tym świecie fakt, że toczę ze sobą naprawdę ciężką walkę, nie ma najmniejszego znaczenia i choćbym nie wiem co teraz zrobiła i tak jestem już w szufladzie grubasek. A to, że może być mi z tego powodu przykro, czasami nawet bardzo – no cóż… takie życie. I mimo, że uwagi, podsumowania i oceny pochodzą często od ludzi, spośród których naprawdę niewielu kiedyś coś ze sobą zrobiło, to nie ma to najmniejszego znaczenia. Na końcu feedback i tak jest prosty: you’re fat – your argument is invalid.