Skip to content

Pewnie też macie czasem takie chwile, w których nagle doznajecie olśnienia na własny temat. Odkrywacie jakąś cechę, o której nie wiedzieliście, albo sobie uświadamiacie, że macie pewien utarty i charakterystyczny dla siebie styl zachowania czy reagowania na otoczenie. Ja dzisiaj uświadomiłam sobie dobitnie pewną cechę, a raczej jej brak.

Mam fajne koleżanki z poprzedniej pracy, z którymi, odkąd wszystkie zaczęłyśmy pracować gdzieś indziej, codziennie czatujemy w grupie. Od butów, przez kremy, po mały hejting, ale też i życiowe sprawy. Jedna z koleżanek spodziewa się dziecka i rozmowa toczyła się na temat nowego trendu na rynku macierzyńskim, jakim jest cheerleading laktacyjny (bo rzekomo kobiety karmiące piersią są w społeczeństwie zepchnięte na margines).

No i jakoś rozmowa zeszła na położne, porody, znieczulenia i zaproponowałam koleżance, żeby wynajęła sobie doulę (nieprofesjonalną położną, która jest przy młodej matce przed porodem, w jego trakcie, a także długo po, pomagając przy dziecku).

ja: Może zamów sobie doulę?

K: No, to też jest fajne

ja: Mogę zrobić sobie kurs i zostać twoją doulą

K: Już widzę twoje wsparcie… “Nie pierdol, przyj!”

Ta cecha, o której mówiłam, to empatia.

image