Należę do tych szczęściar i szczęściarzy, którzy jeszcze posiadają jedną babcię i dziadka. Część z Was już kiedyś widziała mojego dziadka tu i ówdzie. Oprócz tego, że ma niesamowite poczucie humoru i krzepę 20-latka, to jest też niesamowitym, wręcz skrajnym wrażliwcem. Żuk na źdźble trawy? Dziadek płacze. Piękna piosenka w "Jaka to melodia"? Dziadek szlocha. Wojenny film? Z pokoju dobiegają odgłosy płaczu i jęków.
Ale Dziadek jest też bardzo – powiedzmy – specyficzny. Najlepiej czuje się na swoim podwórku, niechętnie wychodzi poza furtkę swojego podwórka i jest bardzo nieśmiały. Ma też bardzo duże problemy ze słuchem. Za pasem ślub i wesele mojej siostry, dlatego udało nam się namówić Dziadka na kupienie aparatu słuchowego.
Jako, że obowiązek znalezienia lekarza spadł na mnie, postanowiłam, że będę szukać w Warszawie. Dziadek do tej pory był tu raz (w dodatku od razu z przytupem, bo spał w Mariocie), więc chciałam mu pokazać kilka miejsc. Wizytę ustalono na końcówkę lipca, zaczęłam więc wszystko planować i wtem narodził się w mojej głowie pewien pomysł.
Zadzwoniłam do kliniki i zmieniłam termin wizyty na 31 lipca i 1 sierpnia. Na tym pierwszym sierpnia najbardziej mi zależało, bo Dziadek (rocznik 1936) ma hopla na punkcie II Wojny Światowej i Powstania Warszawskiego. Mam więc plan zabrać go w ostatni dzień lipca do Muzeum Powstania, a pierwszego sierpnia na Krakowskie Przedmieście o 17:00 i przeżyć z nim Godzinę W.
Rok temu, kiedy Krzysiu zabrał mnie na Godzinę W, łzy płynęły mi po twarzy strumieniami. Nie ma takiej siły, która byłaby w stanie powstrzymać emocje towarzyszące tej jednej minucie rozdzieranej syrenami ciszy.
Cieszę się jak głupia, że będę w stanie Dziadkowi zrobić taką wycieczkę i w 100% trafić w jego zainteresowania i wrażliwość. Mam tylko nadzieję Dziadku, że nie przesadzę z tymi wrażeniami i że to przeżyjesz!