Mam znajomą. Niezbyt bliską, ale taką, z którą podczas pewnych zajęć musiałam wejść w bardzo intymną relację. Opowiadałyśmy sobie o tym, z czego jesteśmy najbardziej w życiu dumne. Wbrew pozorom, wcale nie jest tak trudno wpaść na wydarzenie z życia, albo sukces w nim odniesiony, z powodu którego jesteśmy najbardziej dumni. To jakoś samo przechodzi przez nasze gardło i zaskakuje.
Ta trzydziestoparoletnia kobieta powiedziała, że najbardziej jest dumna z tego, że udało jej się wyjść za jej męża i z powodzeniem utrzymywać ich związek. Brzmi strasznie? Nie. Brzmi tak cholernie prawdziwie.
Dla osób, które w życiu szukają, biegają za czymś, gubią się w tej gonitwie, utrzymanie głębokiej i dłuższej relacji jest niezwykle trudne. Czasem nawet wydaje się, że niemożliwe. Człowiek ucieka od dobrych dla siebie rzeczy, boi sie konsekwencji, uczuć, swoich emocji. Pozostanie w nich i wzięcie za nich odpowiedzialności to ogromny sukces. Dobrych relacji z ludźmi nie warto deprecjonować i bagatelizować, bo niejednokrotnie to cuda.