Skip to content

Niedawno na to pytanie odpowiedział mi Steve Jobs z jakiegoś starego filmiku, w którym opowiadał o tym, że ludzie nie realizują swoich marzeń i planów nawet nie dlatego, że nie próbują, ale dlatego, że boją się zadawać pytania. Ta prawda dziś do mnie wróciła w trochę innej postaci, ale dwa razy silniejsza w odbiorze.

Wszystko przez to, że od kilku dni cały internet huczy o odważnym Felixie Baumgartnerze i jego skoku ze spadochronem.

Nie mam telewizora, nie oglądam programów informacyjnych, więc jakoś nie śledziłam specjalnie przebiegu tego wydarzenia, jednak w pewnym momencie coś mnie tknęło i chciałam wiedzieć, czy się udało, czy nie.

Trochę rozbawiło mnie, gdy w w Googlach wpisałam po prostu: “skoczył?” i od razu dostałam odpowiedź. Ok, wiem, że nie to dokładnie Jobs miał na myśli mówiąc, że ludzie nie pytają, ale jest coś w ludziach, co nie pozwala im korzystać z bezkresnej bazy danych, jaką jest internet. Za pomocą zwykłych Googli naprawdę można znaleźć prawie wszystko. Mówię prawie, bo są rzeczy, których do tej pory nie udało mi się znaleźć.

Pierwsza rzecz to wierszyk z dzieciństwa, który znałam na pamięć w wieku dwóch lat. Był o kropelce, która była w trawie i “przyglądała się ciekawie”; były też w nim dzwonki, które biły na “alalm”. Bardzo chciałam znaleźć ten wiersz, a właściwie wierszowaną bajkę, przegooglałam wiele godzin – na próżno. Wiem tylko, że wiersz zajmował całą książkę i był dość długi, i wiem, że babcia kupiła mi go na wsi w 1987 roku.

Druga rzecz to remiks Dire Straits, który słyszałam jadąc samochodem w 2004 roku. Maile do radia, przeszukiwanie wszystkich playlist,szukanie remiksów w ciemno – wszystko przyniosło zerowe rezultaty, a mnie od ośmiu lat gniecie przykra świadomość tej piosenki.

Trzecia rzecz to też piosenka i też remiks Studio B – I see girls w wersji bardziej klubowej.

Czwartą rzecz udało mi się ostatnio znaleźć, ale już za pomocą Facebooka, to gra “Little Big Adventure”. Szukałam po wszelkich hasłach, przetrzepywałam katalogi gier wydanych w konkretnych latach – na próżno. W końcu poddałam się i spytałam ludzi. Pomógł kolega.

Dlatego załamało mnie ostatnio, gdy zobaczyłam jak na fejsie pewna osoba pisała o jakimś filmie – był tytuł, reżyser, nawet rok, jednak post kończył się słowami: “kochani, czy ktoś wie jak znaleźć ten film? Od siedmiu lat go szukam i nie wiem jak znaleźć :)”.

Really?!

Gdyby naprawdę go szukała, jestem pewna, że zamiast wpisywać to, co wpisała w okno statusu na Facebooku, wpisałaby w pasku Googli i byłoby po sprawie. Wtedy w ciągu mniej więcej 0,16 sekundy miałaby parędziesiąt stron wyników, z czego cztery pierwsze z bezpośrednimi linkami do obejrzenia lub ściągnięcia.

Nie rozczarowało mnie to, że napisała o tym na Facebooku. Rozczarowało mnie to, że nawet nie pomyślała, żeby spróbować samodzielnie, mówiąc, że szukała filmu przez siedem lat.

Ludzie właśnie tak kochają osiadać na laurach, mimo, że niczego nie zrobili. “Cóż, jestem biedny. Próbowałem znaleźć pracę, nie chcieli mnie, trudno. Ważne, że próbowałem”, “Szukałem, nie znalazłem, nie ma”. Próbuj, tak długo, aż ci się uda. Jeśli ci się nie chce, postaraj się nie narzekać, że nie masz tego, czego chcesz.

Dlatego wiem, że dopóki będę żyć, co jakiś czas będę robiła poszukiwania rzeczy, których do tej pory nie znalazłam. Być może ktoś kiedyś znajdzie na swoim strychu bajkę o kropelce i wrzuci ją do sieci.

Dzisiaj po latach zrobiłam poszukiwania jednej z rzeczy, których nie potrafiłam znaleźć i co? Znalazłam. Słodki smak późnej podstawówki.