Skip to content

Dzisiaj cały Internet zalał absolutnie ujmujący krótki film Tatii Pllievy, która w ramach projektu artystycznego, zaprosiła dwadzieścia kompletnie obcych sobie osób i poprosiła je, by się pocałowały. Wszystkie pierwsze pocałunki nagrała.
Kiedy przeczytałam o tym filmie, zanim kliknęłam w link, miałam spore opory i jedno pytanie: po co? Po jego obejrzeniu pytanie wyparowało.
Całowanie albo się kocha, albo uznaje się za pewną część ogółu pieszczot (niektórzy ograniczają je do wstępu do ostatecznej pieszczoty, jaką jest seks). Zapominamy jednak na co dzień, jak wielkie emocje potrafi wzbudzić jeden pozornie zwyczajny pocałunek i jak ogromną bliskość jest w stanie wytworzyć. Mowa tylko o pocałunkach prawdziwych, na trzeźwo.
Dziwić może to, po co zestawiać ze sobą obcych ludzi i kazać im się całować, skoro takie sytuacje rzadko mają miejsce w rzeczywistości. Czy na pewno? Przyjrzyjcie się uważnie i przypomnijcie sobie wszystkie ważne dla was pierwsze pocałunki oraz to, co wiedzieliście o drugiej osobie. Czy nie była Wam wtedy praktycznie obca?
W pierwszych pocałunkach jest wszystko: skrępowanie, ekscytacja i podniecenie, a także ogromny lęk przed niepowodzeniem, odrzuceniem, złym odczytaniem emocji drugiej osoby. To wszystko naprawdę przypomina rzucanie się w przepaść. Z resztą, na ten temat powstał ostatnio genialny spot Lacoste. W jego trakcie u tuż po pocałunku przychodzi zaś czas na rozluźnienie, uśmiech, endorfiny, rozluźnienie, satysfakcję, rozkojarzenie i nieopisaną radość.
Jeśli miałabym powiedzieć, czym dla mnie jest najwyższa forma okazu bliskości, powiem na pewno, że jest to całowanie. Z resztą, ma to ściśle biologiczne podłoże – karmiące swoje dzieci rozdrobnionym pokarmem matki, przekazywały często pokarm z ust do ust, wytwarzając ze swoim potomstwem niepodważalnie silną i jedyną w swoim rodzaju więź.
Nawiązywanie takiej więzi sama odnajduję poniekąd w całowaniu. Pierwsze nieporadne pocałunki pamiętam tak samo dobrze, jak każdy ważny kolejny pierwszy pocałunek. Ważny czyli szczery, a przez to prosty.
Pamiętam jak dziś, ten absolutnie pierwszy pod latarnią pod blokiem, potem jeden w śnieżną zimę, jeden w maju na ławce, którego się nie spodziewałam, a który rozmiękczył w sekundę. Jeden kompletnie niespodziewany, na pożegnanie, tuż przed odjazdem na lotnisko. Ten, po przesłuchaniu całego youtube’a podczas anginy. No i ten, który z całą niepewnością nastąpił niewiele po zjedzonej zupie z poznanym dwie godziny wcześniej mężczyzną.
Ważne pierwsze pocałunki nie potrafią przestać kojarzyć mi się z koralikami, które nawlekam na nitkę, zawiązuję i chowam do kieszeni, po to, żeby zawsze je przy sobie mieć. Po co, skoro dobre wspomnienia ponoć bolą najbardziej? Wcale nie. Dobre wspomnienia są po prostu bardzo, bardzo miłe.
A więc zapamiętujcie te chwile, bo są niepowtarzalne, wyjątkowe i piękne.
A teraz, idźcie się całować 🙂
image