Dostosuj preferencje dotyczące zgody

Używamy plików cookie, aby pomóc użytkownikom w sprawnej nawigacji i wykonywaniu określonych funkcji. Szczegółowe informacje na temat wszystkich plików cookie odpowiadających poszczególnym kategoriom zgody znajdują się poniżej.

Pliki cookie sklasyfikowane jako „niezbędne” są przechowywane w przeglądarce użytkownika, ponieważ są niezbędne do włączenia podstawowych funkcji witryny.... 

Zawsze aktywne

Niezbędne pliki cookie mają kluczowe znaczenie dla podstawowych funkcji witryny i witryna nie będzie działać w zamierzony sposób bez nich. Te pliki cookie nie przechowują żadnych danych umożliwiających identyfikację osoby.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Funkcjonalne pliki cookie pomagają wykonywać pewne funkcje, takie jak udostępnianie zawartości witryny na platformach mediów społecznościowych, zbieranie informacji zwrotnych i inne funkcje stron trzecich.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Analityczne pliki cookie służą do zrozumienia, w jaki sposób użytkownicy wchodzą w interakcję z witryną. Te pliki cookie pomagają dostarczać informacje o metrykach liczby odwiedzających, współczynniku odrzuceń, źródle ruchu itp.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Wydajnościowe pliki cookie służą do zrozumienia i analizy kluczowych wskaźników wydajności witryny, co pomaga zapewnić lepsze wrażenia użytkownika dla odwiedzających.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Reklamowe pliki cookie służą do dostarczania użytkownikom spersonalizowanych reklam w oparciu o strony, które odwiedzili wcześniej, oraz do analizowania skuteczności kampanii reklamowej.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Skip to content

Screenshot_9

Obserwuję sobie różnych ludzi w sieci. Jedni mnie bawią, inni intrygują, mam też takich, którzy mnie irytują w jakiś niewytłumaczalnie uzależniający sposób. Są też ludzie, których obserwuję, bo są niesamowicie mądrzy i ciągle się czegoś od nich uczę. Ostatnio nauczyłam się tego, że doskonałym sposobem na szczęście jest pomyśleć o tym, co w danej chwili masz, a o co jeszcze niedawno walczyłeś, próbowałeś zdobyć lub mogłeś utracić.

Dziś jestem przeszczęśliwa.

Kilkanaście dni temu kupiłam sobie piękną, nową maszynkę do golenia. Poręczna, w pięknym odcieniu różu (wiadomo), z kilkoma ostrzami i w przystępnej cenie. Podczas rytuału kąpieli generalnej, czyli tego rodzaju kąpieli, który można nazwać przywracaniem się do porządku, maszynka poszła w ruch i obsłużyła mnie należycie. Po kąpieli balsam, piżamka, łóżeczko, a unoszący się przepiękny zapach czystego człowieka wywoływał pewne poczucie dumy, że owym człowiekiem jestem ja.

Jako, że podobno Bóg jest sprawiedliwy, dając mi ładną buzię i kilka talentów, dał mi w pakiecie również taką przypadłość, że jedyną ksywę, jaką mogłam dostać na pierwszym roku studiów, była „mokra paszka”. Problemu pozbyłam się po kilku latach prób i błędów, zmiany kolorystyki szafy na w 80 procentach czarną i testach setek różnych niezawodnych produktów.

Znalazłam w końcu jeden, który kupować można tylko w niektórych aptekach i jest superskuteczny, ale używanie go do superczynności nie należy.

Nie, to nie jest historia tego typu, że ktoś po goleniu tzw. okolic bikini aplikuje sobie spirytus w ogoloną skórę. To jest historia, w której kierując się ładnością rzeczy i jej taniością, kupujesz bubel rujnujący fragment Twojego ciała.

Chryste Panie. Składniki mojego genialnego antyperspirantu musiały znaleźć jakieś tajne kanały, którymi przeniknęły do wnętrza mojej skóry podrażniając ją, parząc, paląc i rujnując doszczętnie. Bez wdawania się w szczegóły – wyjęcie kubka z szafki stało się dla mnie niemożliwe. Zapomnij o goleniu, zapomnij o mydle, zapomnij o dotyku i zapomnij o dezodorancie. Nie na jeden, dwa czy cztery dni. Zapomnij o tych cudownych i błogosławionych rzeczach na dwa tygodnie.

Ubierz się ładnie, w lejącą bluzkę, wsiądź do pociągu, pojedź na ważną służbową prezentację. Posiedź trochę w za ciepłej taksówce, pobiegnij ze dwa razy po schodach, ściągnij kurtkę i poczuj zapach prawdziwego człowieka. Nie tego wypielęgnowanego sprzed kilkunastu dni, który leżał w twoim własnym łóżeczku. Poczuj zapach człowieka, który zapewne albo nigdy nie poznał mydła i tego, że istnieje taka czynność jak mycie, albo właśnie wrócił z sześciogodzinnego treningu dźwigania piłki lekarskiej i biegów przez płotki z ową piłką w rękach.

Siedź na tej prezentacji i myśl nie o tym, jak świetne pomysły przestawiasz wraz z zespołem, ale o tym, czy jak będziesz przechodzić to wszyscy padną, czy pomyślą, że powinnaś iść do obory, bo stamtąd chyba właśnie wyszłaś. Myśl o tym, jak niskie poczucie pewności siebie właśnie masz, albo nawet nie myśl o tym, tylko czuj (o ironio), jak bardzo chcesz teraz zniknąć z jakiejkolwiek powierzchni, którą dzielisz z innymi ludźmi, albo jak bardzo chcesz cofnąć czas i nigdy nie kupować tej ślicznej różowej maszynki za 2,99zł.

Ale wystarczy kilkanaście godzin i pierwsze efekty leków od pani doktor z nocnej opieki medycznej, byś mogła bez jęków i stękania wejść do wanny, skorzystać z pachnących płynów w butelkach, a nawet wytrzeć się do sucha i użyć pudrowego dezodorantu, by poczuć jak wielki kamol spada ci z serca, i że to uczucie, którego właśnie doświadczasz, to nic innego, jak szczęście.

Możesz swobodnie usiąść obok koleżanek, nawet się nad kimś nachylić. Możesz sięgnąć po dowolną rzecz i ubrać bluzkę, na którą miałaś ochotę. Znowu jesteś normalnym człowiekiem, który ma normalne zmartwienia, jak brak pieniędzy, trwoga o przyszłość, problemy w związku, problemy w pracy, kredyt.

Po tak dotkliwym, choć pozornie błahym doświadczeniu, cała reszta świata wydaje ci się nagle tak mało znacząca i łatwa do rozwiązania. Nagle masz siłę, by stawić czoła przykrej rzeczywistości. Przecież nie ma nic gorszego od pełnego pęcherza, bolącego ucha czy zęba i od podrażnionej skóry gdziekolwiek.

Więc jeśli pragniesz szczęścia natychmiast, pomyśl o najgorszej rzeczy jaka cię ostatnio spotkała i poczuj tę olbrzymią ulgę i szczęście, że tej rzeczy już nie ma. I że teraz siedzisz sobie przed komputerkiem lub z jakimś urządzeniem mobilnym w dłoni i czytasz sobie o tym, jak poczuć szczęście z powodu tego, że jakąś obcą dziewczynę z internetu przez kilkanaście dni bolały pachy.

Nie ma za co, kochani. Nie ma za co.