Ostatnim razem prezentowałam dwie przemiany, które, jak się złożyło, dotyczyły dwóch postaci z jednego serialu. Miejsca dziewiąte także zadomowiły się w jednym serialowym tytule, a żeby było jeszcze ciekawiej, dotyczą serialowych sióstr.
Miejsce #9 na NIE
W przeciwieństwie do zeszłego tygodnia, tym razem zacznę od listy na “nie”. To taka trochę pół-metamorfoza, dlatego, że nie wiem, jak było kiedyś, bo w tym przypadku od zawsze było źle. Tyle tytułem wstępu: miejsce dziewiąte na liście złych metamorfoz zajmuje Renata Kraszewska (Marta Jankowska) z Na Wspólnej.
Renata to kobieta, która ma ogromny potencjał: ładna sylwetka, prosta symetryczna twarz, ładne oczy, piękne długie włosy. Ktoś jednak miał to w poważaniu i postanowił wcisnąć ją w jakieś pokraczne ubrania.
Ja wiem, że nie każda postać może się świetnie ubierać, bo byłoby to zwyczajnie nieautentyczne, ale bez przesady – nie trzeba się od razu pastwić nad aktorkami nakładając na nie warstwy szat o niezidentyfikowanych kolorach (paleta barw od szarości, przez odmiany khaki, po bordo, zgniłe zielenie i kolory, których nazw chyba nikt nie zna), a wszystko to, w dodatku, z dwa rozmiary za duże. Przykłady?
Tak wygląda Renata na randce:
Tak, gdy wychodzi do pracy:
Tak, gdy jest wiosna i wszyscy chodzą już w lekkich ubraniach:
Być może jednak to jest jakaś taktyka: poprzez strój pokazać postać – księgową, która w wolnym czasie robi jedną rzecz: martwi się.
Ja jednak mam pewne wątpliwości, co do zajęcia Renaty i wydaje mi się, że wcale nie jest żadną wziętą superksięgową, lecz ma mały biznes na boku: sklepik z dyndającymi kolczykami z kulką na końcu.
A mogłoby być tak ładnie…
Miejsce #9 na TAK
Renata Kraszewska powinna polepszyć kontakty ze swoją młodszą siostrą Moniką, która z kolei powinna porzucić rolę tylko-żony senatora i zająć się karierą stylistki.
Jeszcze niedawno Monika Zięba (Sylwia Gliwa) wyglądała tak:
Potem jakoś na chwilkę zniknęła, chwilka ta trwała nawet sporo, aż tu nagle wyskoczyła druga Marylin Monroe! Nie pałam jakąś specjalną miłością do tych klimatów, jednak metamorfoza ścięła mnie z nóg i podejrzewam, że nie byłam jedyną osobą w tym kraju, na której zrobiła takie wrażenie.
Muszę przyznać, że po zachwycie, od razu miałam jakieś małe gryzące uczuciątko, które nie dawało mi spokoju. Nie wiem, na ile interesujecie się kryminalną historią Wielkiej Brytanii (ja bardzo), jednak kilkadziesiąt lat temu na Wyspach grasowała para zwyrodniałych morderców, która porywała, gwałciła, torturowała i mordowała dzieci. Przez moment Sylwia Gliwa nosiła bardzo podobną fryzurę do Myry Hindley, która stanowiła połowę morderczego duetu.
Mogę w swoim zachwycie nad przemianą Moniki być nieobiektywna, bo kocham blondynki, szczególnie w wydaniu niebieskookich dziewczyn, które wybierają chłodne odcienie blondu. Do tego dochodzi fakt, że z moimi proporcjami, nie mogę pozwolić sobie na boba, a Sylwia Gliwa reprezentuje dosłownie wszystko, co uwielbiam i co dla mnie nie do zdobycia 🙂
No i te cudowne szarości z niebieskimi wstawkami…
A potem patrzę sobie na Gliwę sprzed kilku lat i potwierdzam stare jak świat powiedzenie, że ładnemu i tak we wszystkim ładnie…