Jako, że miałam się tu dzielić rzeczami “po taniosze”, które potrafią robić wrażenie, postanowiłam podzielić się zarówno zdjęciami (średnio fortunnymi), jak i przepisem na ciasteczka, które sama zrobiłam tydzień temu i zaniosłam do nowej pracy, bo taki zwyczaj nowych pracowników, że obdarowują słodyczami starych wyjadaczy.
Tak więc oto przepis:
Składniki:
- 1/4 szklanki miodu
- 5 łyżek miękkiego masła
- 1/2 szklanki cukru pudru
- 1 jajko
- 2 i 1/4 szklanki mąki pszennej
- 1 łyżeczka sody
- 3 łyżeczki przyprawy do piernika
- i ewentualnie 1 łyżeczka kakao dla ciemniejszego koloru
Wszystkie składniki wymieszać i zagnieść ciasto. Rozwałkować, delikatnie podsypując mąką. Najlepsza grubość to od 3 do 5 milimetrów, w zależności od tego, czy chcemy cienkie ciasteczka, czy grubsze i bardziej miękkie w środku.
Dla efektu, można je podwójnie wycinać, zostawiając w środku dziurkę, którą następnie zasypujemy pokruszonymi kolorowymi landrynkami. W ten sposób stworzymy ładne witrażyki (ja niestety tak nie zrobiłam, bo zapomniałam o cukierkach).
Układamy ciasteczka na blaszce wyłożonej papierem i pieczemy około 10 minut w temperaturze 180ºC. Uważajmy, by nie piec za długo, bo będą miały posmak goryczy. Po upieczeniu studzimy i zdobimy na przykład lukrem.
Gęsty lukier: jedno białko roztrzepujemy mikserem z taką ilością cukru pudru (sporo), by tworzyło gęstą masę. Lukier można zabarwić przy pomocy np. barwników spożywczych.
By pierniczki ładnie się błyszczały i miały ciemną skórkę, można przed pieczeniem posmarować roztrzepanym jajkiem.
Po upieczeniu są mięciutkie, później twardnieją, by znów zrobić się miękkie chłonąc wilgoć z powietrza. Przechowywać w szczelnym pojemniku (długo się przechowują).
Robienie ciasta zajęło mi dosłownie 10 minut, natomiast na całą zabawę z wycinaniem i ozdabianiem trzeba przeznaczyć co najmniej dwie godziny 🙂
Dużo lukru i posypka – lukier zasychał kilka godzin (zostawiłam na noc).
Tutaj zaczęły się wariacje z pozostałym po wycinaniu ciastem, bardzo z resztą kreatywne…
… i nie zabrakło miejsca na delikatną sugestię.
Pacmany z piernika.
I wreszcie jakiś faktyczny świąteczny akcent w świątecznych ciasteczkach 🙂
W pracy rozeszły się co do jednego, w domu też schodzą, w drugim domu też, więc chyba nie były złe 😉