Dostosuj preferencje dotyczące zgody

Używamy plików cookie, aby pomóc użytkownikom w sprawnej nawigacji i wykonywaniu określonych funkcji. Szczegółowe informacje na temat wszystkich plików cookie odpowiadających poszczególnym kategoriom zgody znajdują się poniżej.

Pliki cookie sklasyfikowane jako „niezbędne” są przechowywane w przeglądarce użytkownika, ponieważ są niezbędne do włączenia podstawowych funkcji witryny.... 

Zawsze aktywne

Niezbędne pliki cookie mają kluczowe znaczenie dla podstawowych funkcji witryny i witryna nie będzie działać w zamierzony sposób bez nich. Te pliki cookie nie przechowują żadnych danych umożliwiających identyfikację osoby.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Funkcjonalne pliki cookie pomagają wykonywać pewne funkcje, takie jak udostępnianie zawartości witryny na platformach mediów społecznościowych, zbieranie informacji zwrotnych i inne funkcje stron trzecich.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Analityczne pliki cookie służą do zrozumienia, w jaki sposób użytkownicy wchodzą w interakcję z witryną. Te pliki cookie pomagają dostarczać informacje o metrykach liczby odwiedzających, współczynniku odrzuceń, źródle ruchu itp.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Wydajnościowe pliki cookie służą do zrozumienia i analizy kluczowych wskaźników wydajności witryny, co pomaga zapewnić lepsze wrażenia użytkownika dla odwiedzających.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Reklamowe pliki cookie służą do dostarczania użytkownikom spersonalizowanych reklam w oparciu o strony, które odwiedzili wcześniej, oraz do analizowania skuteczności kampanii reklamowej.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Skip to content

Ten wpis miał być o czymś zupełnie innym, ale to, że dziś każdy plan, który miałam, potoczył się inaczej, sprawiło, że podzielę się z Wami ogromnym, ale potwornie skromnym odkryciem, którego przez przypadek byłam świadkiem. I tak, wpis jest związany z „Klanem”, ale absolutnie nie jest prześmiewczy.

W moim życiu panuje ostatnio dość dziwny czas. Być może związany jest z tym, że coraz bardziej zwracam uwagę na rzeczy, które dotychczas kompletnie ignorowałam, lub nie byłam ich świadoma, a może – po prostu – dojrzewam. Zaczęłam, na przykład, bardzo zwracać uwagę na osoby, którymi się otaczam i które się do mnie zwracają. Dzięki temu, udało mi się nawiązać bardzo wartościowe dla mnie relacje, poznać kilka bardzo inspirujących i interesujących ludzi, a także pogłębić znajomości, na których zwyczajnie zaczęło mi bardzo zależeć. Do tego wszystkiego zaczęłam słuchać, co inni mają do powiedzenia.
Miałam niesamowitą przyjemność spędzić niezwykły weekend z Patrycją, która jest jedną z tych świadomie pogłębionych relacji. Myślę, że obie nieco zaskoczyłyśmy się tym, ile rzeczy można zrobić w tak krótkim czasie i jak świetnie można się bawić i spędzać skurczony do kilkudziesięciu godzin czas. No, ale nie o weekendzie tu mowa, więc nie będę się rozpisywać, jak było super i dlaczego.
Śniadania jadłyśmy w akompaniamencie „Klanu”. Każda nad swoim talerzem, z drugą zaparzoną kawą w kubku. Co chwila rozśmieszał nas jakiś motyw z księżyca w tej mojej ukochanej telenoweli, gdy nagle przyszedł czas na scenę zapowiadającą się groteskowo.
Maciuś, którego nie trzeba nikomu przedstawiać, stał dość elegancko ubrany w kuchni i widać było, że scena ma miejsce rano. Gotował coś i było to coś zdecydowanie bardziej zaawansowanego, niż woda na herbatę, czy jajka na twardo. Do kuchni weszła zaspana Grażynka (mama Maćka) i zobaczywszy go w tym stanie, ze słusznym zdziwieniem spytała co robi.

– Robię obiad.
– Ale jest wcześnie rano, przecież to czas na śniadanie.
– Ale ja robię obiad dla wszystkich.
– Widzę, ale dlaczego?
Grażynka spojrzała na syna z takim samym pytaniem w spojrzeniu, jak i wzruszeniem zarazem.
– W szpitalu mi powiedzieli, że jeśli będę smutny, to mam zrobić coś dobrego dla innych. Więc robię obiad, żeby sprawić wam wszystkim przyjemność.

Serio – zatkało mnie. Patrycję też.
Bo groteskowa sytuacja, bo mizerny serial, bo jeden z najczęściej obśmiewanych wątków w historii polskich seriali, bo to serial, w którym rzeczywistość biegnie w jakimś innym kosmosie. I wśród tych wszystkich powodów, dla których „Klanu” oglądać się nie powinno, taka prosta i ważna prawda.
Nie wiem, kiedy będę znów smutna (ale to, że się zdarzy jest bardziej niż pewne), a ja już wiem, że pomyślę o tej niezwykłej i ujmującej scenie, w której dostałam receptę na to, żeby choć trochę ten świat był lepszy.
651214a972ebb326bf19a887110c040b